sobota, 27 grudnia 2014

poziomki

Dojrzewam dla ciebie jak poziomka, jeśli jestem cierp-ka to dlatego, że brakuje mi słońca.wystarczy byle promień a czerwienieję cała, podnoszę się i wyciągam w promieniach,domyślasz się pewnie-miłości,ale tu,gdzie rosnę, miejsce jest chłodne i cieniste,chciałabym ci smakować,ale rosnę na kwaśnej glebie i zagłuszają mnie te straszne,te kolczaste,podmuchaj na mnie czasem i ogrzej mnie w dłoniach,może od-żyję

wtorek, 23 grudnia 2014

ludowo

 (z pozdrowieniami dla J.)
"-żebyś ty się czasem nie zakochała w tym co ma bmw! Bo na taką jak ty.."
mówiła babcia przy kuchennym stole

***
mój czas kręci się w kółko, znowu chciałabym tak:
tkwić w szarej sukience i podziwiać jak oddychasz
okazało się jednak,że należy
lśnić błyszcześć wibrować
mieć myśli i pomysły
być kimś
(...)

***
 bohater byroniczny-> blada skóra,przenikliwy wzrok

***

raz dwa trzy trudno nie wierzyć w nic

piątek, 19 grudnia 2014

środa, 17 grudnia 2014

..

znów mnie opętały
twoje wiersze ciemnością
sączy się we mnie
twoja ciemność
niechcący
zakleja mnie od środka
czarnym toksycznym śluzem
chodzę z twarzą na w pół rozebraną
piszę gdzie popadnie
w roztrzęsionych tramawajach
a taki czysty świt
i światło aż oczy mruży
i tyle prozy do u-kochania
(beznadziejnej serdecznej i ludzkiej)
tyle prostoty
gdyby się tylko umiało

potrzeba mi sześciu igieł
by zaszyć rozdarty rozum

wtorek, 16 grudnia 2014

..

"To przewartościowanie obrazu syna obudziło w niej nagle całe współczucie, jakie mu była winna. Natomiast A., której oschłość serca przerażała ją, ukazała się jej jako najtkliwsza z kobiet i pojęła, że niesprawiedliwe tortury, jakie wycierpiał P. Crespi, wbrew powszechnemu mniemaniu nie były podyktowane pragnieniem zemsty, ani powolne męczęństwo, które złamało życie pułkownikowi G. Marquez, nie wynikało z jej goryczy, lecz jedno i drugie było walką na śmierć i życie między miłością bez granic a tchórzostwem i w końcu zatriumfował nierozsądny strach.."
[g.m. sto lat samotności]

***
czuję się jak podczas wyprawy na K., kiedy lekko się wychylając można było zajrzeć śmierci w oczy, kiedy płakałam ze strachu (tak,jak zdarza mi się jeszcze od czasu do czasu) i kiedy pomimo nóg jak z waty i po wielu przystankach usiadłam w końcu ostrożnie na szczycie bojąc się rozejrzeć a właściwie to nawet usiąść wygodnie i odetchnąć.przez następne dwa dni bolały mnie mięśnie,których istnienia się nie domyślałam

***

"Z czterech wiatrów przybądź, duchu, i powiej po tych pobitych, aby ożyli. (...) Oto mówią oni: <Wyschły kości nasze, minęła nadzieja nasza, już po nas>. Dlatego prorokuj i mów do nich: Tak mówi Pan: Oto otwieram wasze groby i wydobywam was z grobów, ludu mój, i wiodę was do kraju Izraela i poznacie, że Ja jestem Pan, gdy wasze groby otworzę i z grobów was wydobędę, ludu mój."
[Ez 37, 9.12-14]


//
czy naprawdę poznanie innej świadomości jest możliwe przez obserwację zachowań (?) strumień jego świadomości interesuje mnie tak, albo bardziej,jak mój własny, chciałabym z a m i e n i ć  s i ę  w  s ł u c h, chciałabym,żeby przekazał mi swoją duszę przez podczerwień, jak to nazwać, słowo miłość się s-prosty-tuowało, a ja d l a  n i e g o  c h c ę  b y ć, jak najlepsza

środa, 10 grudnia 2014

tamta kobieta

a ja
lubię trzymać ręce
w kieszeniach
lubię patrzeć z boku
nie płosząc cię
i wracać
i nie chcieć
od ciebie
nic

lubię robić zdjęcia
twoim śladom
i zawracać przed tym
nim mógłbyś
zobaczyć

zobaczyć
w moich oczach
coś więcej

[k. gro.]

wtorek, 2 grudnia 2014

sylwy

dziwiła się jego starym dłoniom i palcom, które przetrwały w całości taki szmat czasu, jaki ostrożny musiał być ich właściciel, że je upilnował

ostre przyprawy pobudzają kubki smakowe i zwiększają apetyt, do tego rozgrzewają od środka, między językiem a żołądkiem mieszka wstyd i chłopięca nieśmiałość, instynkt chorego zwierzęcia, które nie chce,żeby na nie patrzeć
(wolałoby zwinąć się w kącie i boleć)
każde uczucie kanciastości bierze się z nad-wrażliwości,czy nad-wrażliwość usprawiedliwia


w życiu wewnętrznym ważne jest aby wszelkie patogeny [myśli] zwalczać w zarodku, zanim zaczną namnażać się w sposób niekontrolowany i doprowadzą do zaburzenia równowagi organizmu
[zwłaszcza kiedy z początku są zupełnie niewinne,a nawet miłe]

ta czystość niech ją szlag kaleką czyni mnie
garb na mych plecach

dziękuję za dłonie i 
dziękuję za palce bo
mogę dotykać i 
zapamiętać cię



piątek, 14 listopada 2014

***

J.

śpij spokojnie
w białej pościeli
po dobrze spełnionym obowiązku

jałmużnie uwagi
i dobrego słowa
z otwartymi ustami
na lewym boku
-tym uczuciowym-
śpij

a ona 
ona-
rozproszona
rozedrgane cząsteczki ciała
rezonans magnetyczny
serca
będzie chodzić
obijać się o wnętrze 
pokoju
jak ćma
z tabletkami na wszystko
z finezją schowaną w torebce
(żeby mama nie widziała)
na pół sparaliżowana
nie zaśnie dziś wcale

czwartek, 30 października 2014

**

Jej pałające spojrzenie trzyma mnie mocno jak w objęciach. Mówi słowa pomieszane ze snami. Zaprasza. Będziesz szczęśliwy, jeśli uwierzysz i zaczepisz swój wózek o gwiazdę. Jest łagodna, kiedy karmi piersią obłoki, ale gdy opuści ją spokój, biegnie nad morze i wyrzuca ramiona w niebo.
W jej oczach widzę, jak u moich ramion stoją dwaj aniołowie: blady, złośliwy anioł Ironii i potężny, miłujący anioł Schizofrenii.
[herbe.]

piątek, 10 października 2014

I

Naiwność jest też formą zaufania - powiedziała J. W pokoju było ciepło i  pachniało chorobą, z szafki wypadały ubrania. Ann skończyła opowieść, była dzisiaj wesoła, zarumieniona i przede wszystkim, świeciły się jej oczy. Dusza, która mieszkała w jej felernym ciele świętowała dziś Wielkie Dionizje, rozpływała się wśród wielkich bogactw i słodkiego wina. Mała, naiwna Ann ze swoja niepojętą zdolnością do regeneracji. Patrząc na nią w tej chwili, ciężko było nie wierzyć w Zmartwychwstanie.

Jest piątek, godzina 16:47. Ann wyciąga rękę spod kołdry ślepo przestawiając budzik w telefonie o 10 kolejnych minut. Cierpliwa melodia na chwilę wyrywa ją z zasłużonego po całym dniu życia letargu. Nagle straszny dźwięk za oknem. Ktoś naciska klakson i trzyma. Wszystkie okna w mieszkaniu są otwarte. Głowa pulsuje od bólu. Ludzie wychylają się z balkonów - co się dzieje. Ktoś zatarasował przejazd. Klakson ciągle hałasuje,zrywa na równe nogi. Pomarańczowe zatyczki do uszu. Cisza, na chwilę cisza. Lustro. Blada, mówią że młodo wyglądająca buzia,skruszony tusz pod oczami,resztki brązowego pudru na kościach policzkowych, który dodaje tej b.uzi dojrzałego, kobiecego wyglądu, puszyste włosy. Buzia, która kiedyś zapalała się na rozmaite sposoby-dziś próbuje być estetyczna. Buzia, która wszystkiego się już nauczyła, tzn umie wyginać się w odpowiednie strony imitując uduchowienie,zainteresowanie,uśmiech.
To prawda,że upadek kobiety zaczyna się z chwilą, kiedy traci swoją nie-winność. I prawda,że winny jest ten, kto niewinności pozbawia, współtowarzysz od przelotnego dotyku, który dla niej był pierwszym, od przypadkowego pocałunku, który okazał się nieodwracalnym.

Od tygodnia myślała tylko o Sierioży. Widziała go co chwilę - wśród studentów pierwszego roku,rowerzystów, małych chłopców, którzy wyglądali tak, jak mógłby wyglądać ich syn,pochodzący z połączenia tych uroczych rudo-blond cech, wreszcie - widziała go obok siebie, kiedy przeglądała się w szybie. Tam zobaczyła, jak bardzo go jej brakuje i że jest niepełna, zagubiona i ma bardzo potargane włosy. Bała się,że zdziwaczeje przez rok. Że on się wystraszy. Albo że znowu z kimś przegra, a to oznaczałoby już tylko szaleństwo. Kochany, dobry Siergiej z za dużym nosem, który gubił skarpetki we wszystkich hotelach i który jeszcze nie wyszedł spod skrzydeł matki. Siergiej, który pocałował ją w rękę po ostatni tańcu, który na nim wymusiła. Ten ładny, pewny siebie chłopak z naiwnie szlachetnym sercem. 
W żaden sposób nie umiała przypomnieć sobie jego twarzy. Pamiętała, jak mrużył oczy i przekrzywiał głowę kiedy patrzył na nią. Pamiętała, jak wyprostowany i z uśmiechem zadowolenia z siebie odpowiedział komuś przy stole: всё ровно, jak dobrze przygotowaną frazę. Pokochali się od razu jak dzieci, jak brat z siostrą, nie mogli pohamować wesołości -  nawet kiedy stali obok siebie bezradnie, zupełnie nie wiedząc, jak się zachować pośród elegancko ubranych ciotek, na parkingu drogiego hotelu, kiedy pan młody nerwowo dopalał papierosa czekając na przyjazd reszty gości. I jeszcze ta jego bezradna, trochę smutna postać w modnej,granatowej marynarce kiedy stał z boku, czekał na swój ostatni ruch i bezkarnie patrzył, a Ann dziękując w pięknych słowach, kłaniając się i uśmiechając podawała rękę wszystkim jego krewnym i znajomym. 


czwartek, 18 września 2014

niż

Idzie na deszcz Kochany,wydałam cię na torturach zwierzeń,pusta klatka na serce, sprzedałam naszą najdroższą tajemnicę za grosze świętego spokoju które nie dają mi szczęścia, nic nie daje szczęścia w tym stanie, szczęście to nic nie mieć, nie pragnąć nic tak jak ja ciebie,postawiłam cię nagiego w jaskrawym świetle tzw. racjonalnych osądów, halogeny świecą ci po oczach,przyglądam się zza ściany jaki wstyd,widzę jak się śmieją z twoich niemęskich jeszcze ramion, jak je mierzą i ważą miarą ubitą i utrzęsioną, płaczę z palcami we włosach nad rozlanymi już mlekiem, nad mlecznymi zębami, które pod poduszką nie przyniosły nam szczęścia

piątek, 1 sierpnia 2014

w.

łatwiej zmienić myślenie niż rzeczywistość

**

egoizm jako przejaw instynktu samozachowawczego

**

w komnatach mojego wnętrza trzymam flakoniki ze wspomnieniami, niezliczone ilości drogocennych olejków, nieprzeliczone bogactwo przeżyć

w. pachniał niemożliwością, słodko i pociągająco, a przy tym bardzo lekko i świeżo, przytulał pewnie i ściśle, całą powierzchnią ciała, bez zawahań choć delikatnie

moje życie jest jak amerykański film, w którym wszystkiego jest dużo, a przecież są ludzie, którym wystarczy parę wspomnień, dwie piosenki, pierwsza lepsza miłość na całe życie

**

na widok drogich pierścionków kręcą mi się łzy w oczach, kiełkuje we mnie jak ziarnko gorczycy zdolne rozsadzić cały dotychczasowy nieład mojego życia przekonanie:

tak zrobię jak tylko wrócę, będę elegancka i dobrze wychowana, kompetentna, wpoczęta i wreszcie czyjaś.

**

tymczasem najdrożsi idę spalić nadmiar



piątek, 18 lipca 2014

niedziela, 29 czerwca 2014

On

Mieszkał między jej prawym a lewym obojczykiem, trochę niżej, w tym ciepłym miejscu, w którym każda kobieta nosi swoją esencję,zapach ciała - aromat skóry wymieszany ze słodką wonią perfum,spływający małą kropelką w bardzo duszne dni. Śpiewała Mu i grała najładniejsze piosenki,ale wszystko było już tylko przywoływaniem dawnych wspomnień,cieniem wielkich wydarzeń i wzruszeń. Była teraz zupełnie inna, dorosła można powiedzieć, dookreślona. Kładli się spać po krótkiej, konwencjonalnej rozmowie i wstawali z szybkim dzień dobry. Czasem do Niego wzdychała i trochę nawet tęskniła, ale był w niej mur nie-czułości, racjonalności nie do przeskoczenia. Bardzo umiłowała w tym czasie spokój i kiedy wczoraj objawił się jej silnymi, męskimi rękami, kiedy znowu chciał ją porwać, kochać, dać jej wszystko i wszystko odwrócić,została w domu,gotowała obiad, zmywała naczynia, rozdarta na pół, bo nie umiała się dla Niego po-święcić,wstać wcześnie rano i zaryzykować,bo nie chciała wcale Miłości, ale świętego spokoju. Prosiła Go ze łzami w oczach o następną szansę, o miłość, o wybaczenie, ale On, kiedy chciał, umiał być bardzo daleki.

sobota, 28 czerwca 2014

czułość

Widziałam,że bardzo chce mi coś powiedzieć, jej stare i wyblakłe oczy aż błyszczały, powiedziała - nie mam teraz pieniędzy, mogę cię tylko przytulić. gratuluję - i pocałowała mnie w gołe, opalone ramię wiejskiej dziewczyny w czerwonej sukience.

niedziela, 22 czerwca 2014

все будет хорошо!

Jestem zeschłą, spękaną ziemią, na każdą kroplę miłości odpowiadam płaczem, miłość M., choć późna i wyżebrana,miesza mi w życiu, znowu boję się stanąć na własnych nogach, chciałabym mieć już to wszystko, o co muszę dopiero walczyć i żyć spokojnie, czy można pominąć etapy, na które szkoda czasu?

K. ratuje mnie od rozsądku,dzięki niej wiem, że miłość bliźniego, którą można wypracować do każdego jest utopią, nie każdego da się kochać rano wieczór we dnie w nocy i nie z każdym spędzić resztę życia, powinno to być sprawą oczywistą,ale można się pogubić w teoriach i okłamywać się pomniejszając wartość czucia

A. sprawia, że uparcie wierzę w rzeczy niemożliwe, on jest jedną wielką niemożliwośćią, która już się stała, na złość niedowiarkom, jego wierne smsy, skoro mogłam wymyślić sobie jego, wymyślę sobie i ciebie, nie jestem chyba stworzona do konwencji

Rany Twej lewej stopy nie widzę na Krzyżu
przykryta stopą prawą - by nie ogladano
(...)
do niej się modli przetrącone szczęście
kolaboranci nielegalna miłość
ten kto na starość przyszedł się wypłakć
że trudniej kochać bliźnich niż małego fiata
pobitych rana - ta której nie widać

modli się święty Józef z mokrą lilią w ręku
i sikorka bez pary co idzie spać sama 

[J.T.]



//
ps. składam się z ciągłych powtórzeń

piątek, 20 czerwca 2014

kardamon

miłość M. ma smak wystygłej kawy z kardamonem,teraz rozumiem,co to znaczy,że możesz dać tylko to, co sam dostałeś
M.dostała naprawdę mało,nie było dnia chyba kiedy byśmy się nie pokłóciły,prawie nigdy nie przepraszałyśmy,a jednak jej szorstka czułość wyciskała łzy,bardzo chciałabym zasłużyć na jej miłość, jakoś jej odpowiedzieć na nieporadne próby,na pewne i wszechwiedzące stwierdzenia,ale może takie już są reguły,do końca będziemy się ścierać,krzyczeć,płakać, trzaskać drzwiami a potem żałować i chodzić na paluszkach,czyli próbować kochać w ciemno,z kolejnymi drzazgami w sercu

poniedziałek, 16 czerwca 2014

podwójne życie weroniki




marzycielskie skłonności i zatracanie się w iluzjach - po tatusiu,
tatarskiej i ukraińskiej krwi domieszki - po dziadziusiach
obciążenia psychiczne-genetycznie zmodyfikowane

daje to łącznie bilans taki,że Mama moja kochana daje mi magnez do łykania i chce mnie wydać za mąż za kogoś,kto by tak był zakochany,że i toleranycjny dla moich humorów,historia lubi się powtarzać

a mi jak zwykle nie w głowie zamążpójścia, ty jeden mi się ze wszystkim pięknym kojarzysz,dzień dobry,kocham cię,zrób coś, żeby wszystko było możliwe,zamontuj nam klapki na oczy,spraw żebyśmy zostali sami na jakiejś cholernej łące,w jakiejś cholernej iluzorycznej przestrzeni, weź mnie po prostu za rękę,ze mną trzeba zdecydowanie, w każdym razie ciągle jeszcze wierzę w miłość a nie w argumenty,nawet jeżeli żyję w fikcji,moja fikcja jest lepsza niż wasza rzeczywistość

wieś dobrze robi chorym na nerwy, jest dużo przestrzeni i można się upić powietrzem

przypomniał mi się taki film - podwójne  życie weroniki,jest bardzo dobry,też kiedyś chodziłam z nutami po mieście

znalazłam ładne zdjęcie, mistyczne prawie, ciągle jest o czym marzyć






pozdro6&szaco




środa, 11 czerwca 2014

gdy zostajesz u mnie na noc

słuchaj,kogo bym nie spytał, nikt nie jest zadowolony z życia
może otaczasz się złymi ludźmi
a ty/ ty znasz kogoś kto jest zadowolony
ja po prostu nie pytam
jak to
po prostu się nie odzywam/ale lepiej słucham
to włącz sobie telewizor!

. dalej pachnie tak samo,ale to już nie działa, bo to już inne wakacje, a zresztą nie przytula mnie już za mocno i nie szuka miłości, co za ulga, zabrakło mi chłopców którzy bezinteresownie przybijają piątki, piją piwo, trochę się wygłupiają i przeklinają

żyję tylko połową siebie,druga leży odłogiem. kiedyś się do wszystkiego rwała, zagadywała bębniarzy,tańczyła,piła alkohol, ryzykowała, coś czuła i czegoś wyraźnie chciała,a teraz się chyba shibernowała (dziwne słowo), w każdym razie - siedzi sobie cichutko w kąciku dmuchając w kubek herbaty i trenując niebycie

czuję,że ludzie mijani na ulicy chcą mi pomóc, wszyscy patrzą z jakimś niedowierzaniem i uwagą, już już jakby mieli powiedzieć, że to nie możliwe,ale idą dalej, może nie mają odwagi

syndrom sztokholmski - przedziwne przywiązanie ofiary do oprawcy


P. dzisiaj tak na mnie popatrzył,że się rozpłakałam. 
"W życiu pojawiają się sytuacje takiego stresu i zamętu, że człowiek ma tendencję, aby skryć się w pierwszych z brzegu ramionach." to były zwykle jednak jego ramiona, jak będziecie mieli córki, nie wiem jak im to wytłumaczycie, ale zanim spróbują,powiedzcie im,żeby tak nie robiły

bardzo bym jednak chciała byś dla kogoś Naprawdę Ważną

***



zawsze, gdy na mnie spojrzysz,
wiedz :
że jestem smutny   n i e   d l a t e g o
(dlaczegokolwiek,
o czym pomyśleć możesz),
ale dla czegoś innego,
dalekiego
czym ty się nigdy nie trwożysz.
umrę ci kiedyś.
oczy mi zamkniesz.
i wtedy - swoje
smutne, zdziwione,
bardzo otworzysz.
[j.t.]
/a jednak wiersze pomimo  Wewnętrznego Szydercy

poniedziałek, 2 czerwca 2014

z rejestru strasznych snów

siłą sugestii można zupełnie normalnego człowieka doprowadzić do krawędzi rozpaczy

dobrze jest mieć czym zająć myśli i czas inaczej życie prezentuje się w całej swej wątpliwej okazałości,a żeby to znieść,potrzeba sił nadludzkich

jestem zła na wszystkich,którzy odrywają mnie od myślenia o tobie, karmię się cieniami, strzępkami słów, ledwie zauważalnymi znakami, a wybrałam cię,bo to niemożliwe,żebyś był na wyciągnięcie ręki

dzieci bardzo potrzebują punktów odniesienia i tworzą je sobie z nielicznych dostępnych danych

od jutra zaczynam po staremu chodzić z chłopcami na kawę, będę wesoła i błyskotliwa, niech no tylko zabandażuję co bardziej bolące miejsca

czasami trzeba wywalczyć sobie miejsce w przestrzeni wymierzając niesprawiedliwość
żartuję,niczego nie trzeba,ale ludziom o zachwianej tożsamości zawsze mało

dziwię się,że moi przyjaciele jeszcze całkiem mnie nie zapomnieli i nie zorientowali się,że



sobota, 24 maja 2014

takie proste

dobro wyzwala dobro i dodaje energii
a najbardziej dobro własnych rodziców

<Matka moja tak święta że tylko przez skromność w naszym domu rodzinnym nie czyniła cudów>

piątek, 23 maja 2014

dzienniki

Stałyśmy na balkonie i oglądałyśmy dziury w niebie bo to była jedyna droga ewakuacyjna
ze wszystkich nakazów zakazów po-winności nieznośnych rytuałów i schematów racjonalnego postępowania w zaistaniałych sytuacjach
! które przejęły panowanie w moim własnym domu!
nade mną,małym hatifnatkiem, omkłym tęskniącym stworzonkiem które nie mówi (nie ma ust) ale ma wielkie oczy i drżące łapki
nie umiem sobie poradzić z wolną godziną przed snem, trochę tęsknię
ale wytrzymam
a to tylko dlatego,że nie zawsze można mieć czego się chce i pora się w końcu nauczyć!!!

***

mam takie wrażenie,że społeczeństwo dojrzewa tak samo jak ja,tzn kiedyś pełne szlachetnych ideałów dzisiaj po chamsku srufstrowane, rozdrażnione i egoistyczne (+ trudności z odnalezieniem się w codzienności)

procesy gnilne duszy

***

Idee, których nie da się łatwo uchwycić (lub zapisać) muszą budzić przerażenie w kimś dla kogo posiadanie jest główną postacią związku ze światem
[E.F. mieć czy być]

***

chciałabym kochać chociaż trochę
ale nie umiem
jestem jestem
małą hipokrytką i umiem zadawać ból


czwartek, 22 maja 2014

_

jest tak cudownie, różowe zmierzch-anie, pogoda na ko-chanie, powietrze pachnie takim samym nonsensem jak co roku o tej samej porze,jest gęsto i złoto

ale ja właśnie teraz zdobywam wyższe wykształcenie

poniedziałek, 19 maja 2014

one year gap,afternoon nap..

.. czego chcieć więcej? lato,drogie dzieci! a ja jestem małą hedonistką, trzeba mi tylko dużo słońca,trochę spokoju,mam okulary które zasłaniają mi pół świata i to wystarczy. trochę rozkosznych drzemek, po których się jest przez pięć minut nie-ziemsko ładnym i świeżym,to wszystko. nie tracić lekkości,to przede wszystkim. chyba przejmę postawę M. który rozpowiada na prawo i lewo 'ja się nie żenię' a kobietki aż piszczą z niecierpliwości.tak,tak..takiemu to dobrze,co się nie żeni. ale też trzeba mieć mocną głowę do adoracji,to wam powiem. bo nic bardziej mieszającego zmysły jak nagły przeskok z człowieka o żadnym poczuciu wartości do takiego,którego nagle ludzie zaczynają przewartościowywać, obserwować, kochać i z pietyzmem słuchać.. to,moim skromnym zdaniem,może doprowadzić do obłędu,do smutnej śmierci do niedawna zastraszonej, schowanej i nieprzyzywczajonej do słońca duszy. 
babcia mi mówi tak: nie przebieraj panną, żebyś potem nie została sama. a co ja mam jej powiedzieć? że mi serce wychłódło na amen? że chłopcy mnie straszą miłością, bezsennością, tragizmem uczuć? a czy ja nie kochałam, nie cierpiałam,nie umierałam z miłości? to są wszystko moi drodzy bajki, melodramaty, ja na to rady prócz śmiechu nie mam. 

żadnych 'co dalej?', proszę. żadnych złotych rad, sentymentalnych piosenek, mądrośći życiowych. 

***

skaż 
to ciało na śmierć
przez zapomnienie

***




piątek, 16 maja 2014

*

Mojżesz oznajmił te słowa Izraelitom, którzy nie chcieli ich słuchać z powodu udręki ducha i z powodu ciężkich robót.

ps. w temacie Biblii,na pewno to rozumiecie, że cały dramat zaczął się wtedy, kiedy odkryliśmy zło, kiedy się okazało, że jego poznanie jest rozkoszą  i kiedy nie przewidzieliśmy że naszej ambiwalentnej naturze lepiej nie pokazywać tej drugiej strony, za którą trzeba będzie tęsknić w nieskończoność,może Dobry Bóg to po prostu wiedział, że nagość i czystość jest prawie nie do uniesienia,kiedy się zna drugą stronę - dopracowanych form i bezwstydnej doczesności

***

czyszczę moją skórę od ukrytej ciemności

kiedyś umiałam kochać i pisać wiersze,dziś tylko odganiam kręcące się wokół ćmy i myślicie,że na to nie trzeba współczucia

ólafur - so close

***

Nie chcę już niczego, 
tylko być w zupełnej zgodzie ze sobą.
 Nie tworzyć tych kłamliwych sobowtórów 
w obcych sobie sferach ducha.
[S.I.W]
 

środa, 14 maja 2014

ó.a.

nie dziwię się,że pan dulski w końcu przestał się odzywać

***

jak ćwiczyć pamięć by umieć zapominać


***

ólafur arnalds.


wtorek, 13 maja 2014

Biały Tydzień

i tu nagle pośrodku tych nerwów, miotanych przekleństw,brzydoty mojej,czepialskich sąsiadów,brudu męskich perfum,ulubionego scheisse,zabójczego klikania myszką i ran odkażanych jodyną Biały Tydzień! Dziewczynka W Wianku!

***

bardzo serdecznie polecam https://www.youtube.com/watch?v=PDpxbDSWe_Q


niedziela, 11 maja 2014

inwentaryzacja

napięcie rośnie

zapowiada się tydzień po-przypalanych garnków, po-wyciąganych dresów i po-krwawionych dłoni

czwartek, 8 maja 2014

inwigilacja

Przede wszystkim nie odzywać się więcej do M. ani do S. ani do T. trzeba się szanować. kobieta nigdy nie powinna odzywać się [pierwsza] do chłopców, którym:
a) okazała nadmiar uczucia (wyznała miłość)
b) pozwoliła na za dużo

tacy nigdy się pierwsi nie odzywają,bo mają cię na czarnej liście,czyli prawdopodobnie,w ogóle o tobie nie myślą. zatem,jeżeli nie chcesz się pogrążać, radzę przyjąć postawę obojętnego milczenia.

Mam taki problem-otaczają mnie męczennicy. Przychodzą do mnie ze wszystkimi bolączkami tego świata,jakbym mogła im pomóc. A do tego,przyglądają się mojej dobrze granej niezależności i zawsze potrafią dosrać odpowiedni komentarz, który ciebie zwala z nóg,a dla nich jesteś skałą, pewną i stabilną. Mało kto myśli,że im kto twardszy tym więcej miękkości ma w środku i szańcem otoczyć ją musiał.

kto dzwonił? co ci się stało? kto cię czesał? twoja chrześnica? nie odbierasz? słyszałam  jak wstałaś, potem poszłaś do łazienki,brałaś coś z szafy,gotowałaś wodę, otwierałaś okno, potem znowu brałas coś z szafy.

przychodzą i męczą, zmuszają do miłości bliźniego a ja bym chciała... w deszczu albo jeździć nocnym pociągiem... a w ogóle to wytępić z twarzy tą wrodzoną naiwność i przede wszystkim - żeby mnie szanowali.

nie mówić przepraszam kiedy wejdę komuś w drogę,w ogóle-oszczędzać to słowo,co najwyżej-uśmiechać się
nie odpisywać ludziom,którym się nie ma ochoty i dokonać serdecznych eutanazji w kilku beznadziejnych przypadkach
nie pozwalać się dotykać chłopcom albo po prostu-dawać im w twarz

***

dlaczego myślę o X ? A dlatego, że on jest taki sam jak ja byłam, jestem, tzn. pozornie ułożony a głęboko zbuntowany. Niby to szlachetne odruchy a ciągnie go do najbardziej zepsutych dziewczyn w okolicy, niby to miła twarz a buty metalowe

***

w obojętności trzeba się ćwiczyć. czasami, kiedy serce ciężko było upilnować wychodziła na przeszpiegi. Najlepiej było w deszczu,wtedy wyłapywała takich jak ona ignorantów, którzy w ścianie deszczu siedzieli na ławce obok przystanku,albo szli spokojnym krokiem z obojętną twarzą. Na witti pachniało świeżą trawą, deszczem, tojami i piwem, czyli młodością,od basów trzęsła się ziemia i tam było najlepiej. Rynek to inna bajka, kraina wzdętych powagą ludzi o czystych butach i twarzach. Przystanki były równie dobre. Na jednym z nich siedziała czekając, bo co jak co, ale intuicję miała rozwiniętą. Podjechał autobus przypadkiem z nim, własnie kiedy zastanawiała się,czy jego też usunąć z pamięci [telefonu] ale przecież byłoby mu przykro. Poznała go po nadmiernie ułożonej fizjonomii, stoickim pół-uśmiechu,którego nie było widać,ale wiedziała,że był dokładnie tam,gdzie być powinien,jak wszystko na nim,wszystko, co przykrywało to, czym był naprawdę,rannym zwierzęciem. 
chciała jeszcze z bardzo bliska spojrzeć mu w twarz,chodź namieszam ci w życiu,ale ciągle jeszcze była zbyt miła,a to nie pomaga

w każdym razie uważajcie,żeby nie zesztywnieć na śmierć

wtorek, 6 maja 2014

prozą

Ale jeśli chodzi ogólnie o rzeczywistość, to ja zaczynam się wycofywać, nie mam ambicji nadążać, nie chce mi się. Wolę po prostu żyć. Powoli nabierać powietrza, aż do samego dna. [KN]

jaka to ulga uświadomić sobie,że nie potrzeba wcale robić wielkich rzeczy i może nadzieje we mnie pokładane są po prostu za duże,może pójdę do jakiejś normalnej pracy i spokojnie doczekam się śmierci, no po co jest ta cała pogoń za wiatrem i ciągłe niezaspokojenie,ciśnienie żeby być kimś większym i robić rzeczy fajniejsze?

postrzeganiu rzeczywistości w szarych barwach towarzyszy mocne poczucie realności, w przeciwieństwie do stanów pełnych entuzjazmu. dlaczego? nie jestem smutna,no ej. to są fakty

ps. czy mógłbyś mi się nie śnić tak uparcie każdej nocy? 

pps. dłonie w stanie krytycznym. a jednak

niedziela, 4 maja 2014

miłość w czasach popkultury

Cześć,to moja krew a to kości, możesz ułożyć się wygodnie w kołysce mego obojczyka, zapomnieć o brzydkim świecie i złych dziewczynkach


chodzi o to, że w tych czasach pop za dużo jest treści, obrazów i dźwięków niemożliwych do przetworzenia informacji, manipulacji, towarzyszy i alkoholu, to wszechobecne za-dużo wywołuje niestrawność i czyni nas bardzo biednymi i słabymi, niezdolnymi do walki,zwłaszcza z tym,co narzuca się samo i otacza nas ze wszystkich stron
tak moi mili,ciężko być ascetą w dzisiejszych czasach, ciągle jest na czym oko zawiesić, a tak się to składa,że porzucić wszystko, to wszystko odzyskać
powiem wam drodzy,między bogiem a prawdą,że bardzo mnie męczy cała ta hałaśliwa zgraja, może dlatego że nie lubię wydawać pieniędzy a może dlatego,że strasznym jestem tchórzem - ciągnie mnie ciągle w miejsca ustronne   i wciąż muszę od czegoś odpoczywać, trawić ten nadmiar i popijać koprem włoskim (rumianku nie lubię)

moi przyjaciele wierzą w rzeczy niemożliwe, a ja muszę wierzyć razem z nimi,nawet w duchu muszę im towarzyszyć, to byłaby hipokryzja słuchać czegoś spokojnie i pocieszać, a w głębi duszy śmiać się im w twarz
dlaczego więc dla siebie mam nie wierzyć w niemożliwe?

Jeżeli Ojcem nazywacie Tego, który bez względu na osoby sądzi według uczynków każdego, to w bojaźni spędzajcie czas swojego pobytu na
o b c z y ź n i e.

Noon jest wspaniały. "Niespełnieni poeci, filozofowie-amatorzy, nocne Marki i nieszczęśliwie zakochani - w zawartości Bleak Output możecie mieć wreszcie tło dla swych rozmyślań." [YT]


.

czwartek, 1 maja 2014

**

a ci którzy idą za obcymi bogami
pomnażają swoje udręki



nie będę wylewał krwi w ofiarach dla nich

czwartek, 24 kwietnia 2014

ambiwalencja

Pisać unikając zbędnych sfromułowań. Nie jestem przecież dziewiętnastowiecznym pisarzem!
Dziwne,że chociaż nasze geny są z góry i precyzyjnie określone my sami jesteśmy wielką niespodzianką,totalnie o d r ę b n y m bytem,wybrykiem natury,nad którym nikt nie ma kontroli i którego, mimo podobieństw, nikt nie może zrozumieć.
Dlatego nie wiem, czy każdy dochodzi do momentu, w którym czuje bez-sens i bez-cel wszelkich usiłowań? Całej tej krzątaniny, posiadania masy niepotrzebynch gratów,tych fizycznych i meta-fizycznych, wszechobecne wyjałowienie.
Sensowne są jedynie wiosenne burze, trochę niezdecydowane, jak wszystko w tym mieście,a jednak robią wrażenie, wprowadzają element wyższej konieczności schowania się przed deszczem.
Dziwne-myślała smętnie Mama Muminka. Dziwne, że ludzie mogą stać się smutni,a nawet źli, gdy życie staje się zbyt łatwe. Ale tak to już jest. I wtedy najlepiej zacząć od nowa, od drugiego końca.
Mój Boże, jakoś tu dużo patosu,a i radość jeśli jest,to tylko kontrolowana
transcendencja
ambiwalencja
nonszalancja
zwłaszcza to ostatnie lubię
lubię też dziewczyny z krótkimi włosami i drobną twarzą, z takim zmysłowym napięciem w twarzy pięknej i pewnej. gdybym mogła wybierać byłabym właśnie taka
ach gdyby,gdyby,moi drodzy. co się stało. co się ze mna stało. chyba ktoś wyciął mi w sercu jakiś nerw. serce i rozum odmawiają mi posłuszeństwa. ciało przestaje czuć. staję się panną nikt i nikt już nie będzie pisał moich inicjałów na marginesach. zniknę około trzydziestki z tego niezdecydowania. już nie słychać mnie w słuchawce, kiedy się do mnie dzwoni.  jeżeli kiedyś napisałam coś najsłabszego na świecie to właśnie dzisiaj. naprawdę,nie wiem dlaczego

Znów do mnie przyszła z samego rana,
jeszcze zaspana, niedoubrana,
w osobie własnej Jej Eminencja -
Ambiwalencja.

Minutę po niej zaraz się zjawił
co nieco senny, lecz wszedł na jawie,
ten, z którym nieźle też jestem zżyty -
Mister Sceptycyzm.

Po chwili ciszy znowu pukanie,
szyfr już poznaję, wiem, kto w drzwiach stanie,
miło ją widzieć, choć wpada co dnia -
Panna Ironia.

A to nie koniec, bo jeszcze czwarty
gość się pojawia na ranne party,
bardzo mi bliski i w okularkach -
Kolega Sarkazm.

Siadają tu, na moich krzesłach,
drylują mózg po pestce pestka.
Stoczyłem się naprawdę nisko -
wpadłem w złe towarzystwo.

Po intelektualnych wizytach
nocą przychodzi druga ekipa.
Na czele zawsze nieco nadęty
Pan Dekadentyzm.

Potem, najczęściej blisko północy,
przez ciszę domu brutalnie kroczy
ktoś, przed kim nieraz uciec nie mogłem -
Towarzysz Obłęd.

Jeszcze mnie jedna dama nawiedza,
a przy niej usiąść się nigdy nie da,
zawsze w najdroższych i modnych strojach -
Miss Paranoja.

A gdy już noc się przed słońcem chowa,
najbardziej groźna wkracza osoba.
Ma najpiękniejsze imię z mych gości -
Mania Wielkości. tekst poezja-spiewana.pl
 znów do mnie przyszła z samego rana
jeszcze zaspana,niedoubrana
w osobie własnej-Jej Eminencja-
Ambiwalencja

Po intelektualnych wizytach
nocą przychodzi druga ekipa
na czele zawsze nieco nadęty
Pan Dekadentyzm

Potem, najczęściej blisko północy
przez ciszę domu brutalnie kroczy
ktoś,przed kim nieraz uciec nie mogłem
Towarzysz Obłęd

Jeszcze mnie jedna dama nawiedza
a przy niej  usiąść się nigdy nie da
zawsze w najdroższych i modnych strojach
Miss Paranoja

A gdy już noc się przed słońcem chowa
najbardziej groźna wkracza osoba
ma najpiękniejsze imię z mych gości
Mania Wielkości

[M.L. inispired by Ł.]
Znów do mnie przyszła z samego rana,
jeszcze zaspana, niedoubrana,
w osobie własnej Jej Eminencja -
Ambiwalencja.
tekst poezja-spiewana.pl

Znów do mnie przyszła z samego rana,
jeszcze zaspana, niedoubrana,
w osobie własnej Jej Eminencja -
Ambiwalencja.

Minutę po niej zaraz się zjawił
co nieco senny, lecz wszedł na jawie,
ten, z którym nieźle też jestem zżyty -
Mister Sceptycyzm.

Po chwili ciszy znowu pukanie,
szyfr już poznaję, wiem, kto w drzwiach stanie,
miło ją widzieć, choć wpada co dnia -
Panna Ironia.

A to nie koniec, bo jeszcze czwarty
gość się pojawia na ranne party,
bardzo mi bliski i w okularkach -
Kolega Sarkazm.

Siadają tu, na moich krzesłach,
drylują mózg po pestce pestka.
Stoczyłem się naprawdę nisko -
wpadłem w złe towarzystwo.

Po intelektualnych wizytach
nocą przychodzi druga ekipa.
Na czele zawsze nieco nadęty
Pan Dekadentyzm.

Potem, najczęściej blisko północy,
przez ciszę domu brutalnie kroczy
ktoś, przed kim nieraz uciec nie mogłem -
Towarzysz Obłęd.

Jeszcze mnie jedna dama nawiedza,
a przy niej usiąść się nigdy nie da,
zawsze w najdroższych i modnych strojach -
Miss Paranoja.

A gdy już noc się przed słońcem chowa,
najbardziej groźna wkracza osoba.
Ma najpiękniejsze imię z mych gości -
Mania Wielkości. tekst poezja-spiewana.pl

niedziela, 13 kwietnia 2014

w lunaparkach smutny, w lupanarach śmieszny

znowu mam lodowate ręce dlatego staram się nikogo nie dotykać

chciałabym nie spotykać [już nawet] przyjaciół,chyba boję się przy nich źle wypaść, to się nazywa "strach przed porażką?"

[strach odmieniany przez wszystkie przypadki]

jesteśmy przeartyzowani, przeerotyzowani, przewrażliwieni, przesadnie dużo myślący

a życie jest proste i składa się z codziennych czynności

na przykład strasznie jest wracać samemu w nocy, ale kiedy podzieli się drogę na stumetrowe odciniki są to dystanse dziecinnie łatwe

[dystans!]

dlaczego ze zdolnych dzieci wyrastają zagubieni i rozedrgani emocjonalnie młodociani-dorośli, nie dorośli do swych lat i do niczego w ogóle

dlaczego-choć jest tak dużo miłych i ładnych dziewcząt- mądrzy i szlachetni mężczyźni wybierają chimeryczne panny

chciałabym rozebrać się ze wszystkich przyszytych do mnie słówek, półsłówek, poglądów i wymuszonego śmiechu,to jest-co wtedy zostanie-
piękno wewnętrzne, jedwab duszy w czystej postaci, synteza treści,
spokój


piątek, 11 kwietnia 2014

rozwielitki i inne delikatne materie

Przede wszystkim-nie palić przy K. Ona jest taka delikatna. Myśli, że wszystko jest białe albo czarne. To by ją wytrąciło z równowagi. Ona jest taka naturalna. Myśli tylko o sobie i lubi opowiadać, ale kiedy mnie nie ma-tęskni i zostawia mi na poduszce miłe karteczki,taka zdezorientowana,słyszy przez ścianę mój ciężki oddech,nerwowe przebieranie myślami od dawna dla niej obcymi, mój Boże
taką być, hodować rozwielitki,mieć jakiś względny obrządek rzeczy. po coś dał nam tę głębokość wejrzeń?pytały uduchowione licealistki, ale dzisiaj takie okrągłe zdania nie są już w modzie

co innego wulgarnie poszarpane rajstopy

wszystko
byle nie
gołe
mięso
duszy


czwartek, 10 kwietnia 2014

galanterka

zlituj się
daj w końcu komuś
to rzeźbione z gliny ciało
oprawione ciasno w skórę dobrego gatunku
na pewno znajdzie się ktoś
kto będzie umiał je dobrze wykorzystać
po co je karmisz kochasz torturujesz
no,nie bądź egoistką

środa, 9 kwietnia 2014

missy seepy

kwitnący las za oknem a ja siedzę i płaczę nad moim małym, twardym serduszkiem, ze strachu przed kąsającymi wężami, które są wszędzie, wypełzają zza pralki, kryją się w ciemnościach - podkurczam wysoko nogi - i płaczę - nad połową porcji fasolki szparagowej,nad całym tym "ja mnie mój moje", nad wszystkim, czego nie straciłam i nie umiałam uratować,nad rozlanym mlekiem też

nie myśl już
zapomnij mnie
 !

czwartek, 3 kwietnia 2014

czas już,czas

"-jesteś gotowa?
-nigdy się nie jest gotowym."

***

burza nadciągnie. później,pod wieczór. pierwsza wiosenna burza. niezdrowa zieleń nienarodzonych jeszcze liści na tle ołowianego,ciężkiego nieba. powietrze pachnie elektrycznością. siedzę niespokojnie. żeby nie zjeść własnych palców kupiłam sobie inne,cieniutkie,pieczone,nie bardzo solone. idzie na burzę. zanim nadejdzie pierwsza wiosenna pełnia księżyca, zanim rozciągną Pana,między bogiem a prawdą,czternastego dnia miesiąca nisan,zgęstnieje powietrze,zaostrzą się kontury rzeczy,biały tulipan na granacie nieba,dostałam go od najpiękniejszej,marii magdaleny,kóra chciałaby tylko tańczyć,ale kiedy trzeba będzie położy się na granat (nie nieba),żeby nikogo wokół nie rozszarpało.
siedzę przy oknie.ściągam na siebie pioruny i ludzi, którzy chcieliby żeby ich ktoś  p o   p r o s t u   k o c h a ł, ludzi z zeschłą skórą,popękanym sercem, wargami nabrzmiałymi od słów do powiedzenia. dziewczynko,mówię ci - wstań, a ja bym chciała jeszcze posiedzieć,ta Twoja Miłość, słodka jak krew,której nikt na świecie nie chce,zupełnie jak mojej,albo tego chłopca,którego oczy miast wiosennieć zielenią są takie zimne i dziwne. jesteśmy wszyscy obłąkani z tej nie-miłości,z tych wyobrażeń, które nie są Tobą

tak wyglądają chwile,w których rodzi się miłość:
kobieta nie może oprzeć się głosowi,
 który wywołuje na zewnątrz jej zalęknioną duszę
mężczyzna nie może się oprzeć kobiecie,
której dusza jest wrażliwa na Jego głos

[m.k. nieznośna lekkość bytu]

sobota, 29 marca 2014

intruz

Jak to być może, że mój mocny z natury,uparty i przekorny charakter daje się łatwo pokonać przez mieszkającego w mojej głowie intruza,ambasadora słabości,który kuli się w sobie na trzaśnięcie drzwiami,jedną celnie trafioną uwagę kogoś nawet bardzo słabego i niewyraźnego? Jak to jest,że na złe albo po prostu nie-dobre słowo,czuję zapuszczającą korzonki w ciele truciznę stresu, przewody nerwowe zaczynają boleć a głowa pękać?

Spotkałam dziś M. w sklepie mięsnym, co u ciebie i chciałam się odezwać,a on na to-wiesz,Mała,znów jestem wolny,robimy dzisiaj grilla koło ciebie,może wpadniesz,a ja zobaczyłam się w lustrze,za całym tym mięsem,tak samo różowa i naga na twarzy,mój Boże,jaka ja jestem bezbronna w sobotę rano,ciało robi sobie ze mną co chce i nie chce się sprzedać w niewolę całkiem zdrowemu rozsądkowi

Zaręczyłam się. mam srebrny pierścionek z niebieskim kamieniem,prawie stare srebro,jak chciałam,to mi dodaje jakiejś takiej..powagi? autorytetu,a poza tym-pamiątka rodzinna

Wiosna zapowiada się bardzo obiecująco. Znów jacyś rozmaici ludzie przewalają się przez moje życie,(choć może to nie jest najbardziej eleganckie słowo), zupełnie czasami nie pojmuję ich niezobowiązującej obecności, ale dobrze jest mieć perspektywy,choć mało rozumiem i dzwony fałszywe-coś mówi mi,że jeszcze wszystko będzie możliwe, no kto by pomyślał


jestem inteligentny
jestem elokwentny
na wszystkie pytania
mam gotową odpowiedź

: nie wiem.

[j.p.]


środa, 19 marca 2014

rzeczy ostateczne

Chciałabym jednak jeszcze
urządzić jakieś mieszkanie
zarabiać pieniądze
mieć sportowy samochód
znać dobre przepisy
zdrowo jeść
upiec tort czekoladowy
mieć sypialnię na poddaszu
w niej tylko materac i książki na podłodze
sadzić malwy
malować paznokcie
prowadzić jakąś działalność
mieć dużo wolnego czasu
bywać i przyjmować gości
a jednak

naszło mnie pragnienie życia dalekie od śmierci (!)


tkwić 
w szarej sukience 
i podziwiać jak oddychasz. 
Taki to był ten mój program. 
Okazało się jednak, że należy 
lśnić, błyszczeć, wibrować,
mieć myśli i pomysły, 
być kimś, 
mieć głowę na karku,
na głowie lok, 
nad lokiem aureolę, 
nad aureolą ptactwo, 
dla ptactwa ziarno, 
na ziarno pieniądze, 
pieniądze za muzykę, 
muzykę za ciebie, 
za oddech 
i za szarą sukienkę

[ao]


poniedziałek, 17 marca 2014

***

wiatr wieje ciepły,duszny od zapachów,pachnie mi wszystko,różą pod obojczykiem,mirabelki odświętne i dzikie wiśnie spisane na stracenie,wszystko na biało, nie-śmiało,nie-śmiało,jak to być może,że nieobecna tułam się znów na wietrze,z tymi włosami miękkimi,trzeba coś z nimi zrobić,przecież umrą z żalu niczyje,trzeba jakoś to wszystko ukrócić


***

ps. pamiętaj, żeby kupić sól,dużo soli w razie jakby miała być wojna
[ tak mi radziła babcia ]

ale tak nie będzie,prawda? powiedz mi,powiedz. jak to jest strasznie bać się o kogoś

sobota, 15 marca 2014

***

Współczuj mi wszystkiego co mnie w życiu spotkało
wszystkich tych szczęść nie-wydarzonych
pokus wielkopostnych
nadziei głupich
co tylko doprawiają rozpacz
wszystkich tych wierszy słabych
nie-napisanych
neuronów pomiędzy którymi nie styka

posłuchaj

czy to prawda że w górach szybciej robi się ciemno?

niedziela, 9 marca 2014

pan tu nie stał

mam dziwne przyzwyczajenia/ lubię patrzeć w twoje oczy kiedy pada i leżąc na krawężniku opowiadać tobie jak wygląda świat.

żartuję. chciałam trochę poopowiadać a czasy teraz takie, że lepiej sobie poczytać, bo opowiadać trochę nie ma komu, to trzeba się zaraz do kalendarza wpisywać, za coś zapłacić, coś stracić. a pisać - czemu nie? to jest tania rozrywka,wystarczy czyste sumienie i trochę wigoru,a przecinków teraz uczą w szkole. tak mówiła pani, która musiała ubrać białą bluzkę do pisania, coby czytelnika zanadto słowem nie ubrudzić.

zwątpienia

"Wszędzie panuje chaos. Ludzie po prostu rzucają się na wszystko w zasięgu ręki: komunizm, zdrową żywność,balet, hipnozę, terapię grupową, orgie, rowery, podróże, ucieczkę od rzeczywistości, wegetarianizm, Indie, malarstwo, rzeźbę, pisanie, komponowanie, dyrygenturę, wyprawy z plecakiem, jogę, kopulację, hazard, alkoholizm, wędrówki bez celu, Beethovena, Bacha, Buddę, samobójstwo, szyte na miarę garnitury… Te fascynacje zmieniają się nieustannie, mijają, ulatują bez śladu. Ludzie po prostu muszą znaleźć sobie jakieś zajęcia w oczekiwaniu na śmierć. To chyba dobrze, że istnieje jakiś wybór." [bukowski - kobiety].


zwątpienie to chyba kuszenie. mam takie wrażenie, że jak pani e. przestała ufać, zaczęła wątpić, zaczęto kusić i tak odtąd już trzeba co jakiś czas popatrzeć tępo w ścianę, w dobrym tonie jest zapytać od czasu do czasu: 'pour-qua'? albo 'po-ch.?' i skonstatować brak jakiekolowiek punktu zaczepienia


kokieteria

to znaczy kłamać komuś w oczy dla zachowania twarzy pięknej, którą trzeba po powrocie do domu porozkładać na części składowe i położyć spać

suką być

jest dobrze i łatwo. znaczy to mieć sylwetkę lekko unoszącą się nad ziemą, roztrzepane włosy, muskać w locie obce policzki a przede wszystkim nic nie myśleć, nic nie słuchać, nie pamiętać. naprawdę? nie, na niby, pisze się przecież tak,jak nie jest

wrażliwość

no więc jest tak, że z wrażliwości nic nie wynika, bo są to ultradźwięki niemożliwe do odsłuchania, podczerwień  duszy, niewidoczna i niepożyteczna

dorosłość

jest znowu taka, jednaka jak zawsze, co rok bardziej, to znaczy mniej,mniej złudzeń. jest jakieś miasto obce, poddasza i długie rozmowy, to wszystko jest na otuchę, w jakimś między-czasie, skąd dokąd


Dopiero późną nocą
przy szczelnie zasłoniętych oknach
gryziemy z bólu ręce umieramy z miłości
[M.H.]

czwartek, 6 marca 2014

czarna wiewiórka

"... tak czy inaczej, nasze zachowania względem siebie to pasmo niezręczności. Dłubiemy sobie nawzajem w sercach, w oczach, w wątrobach, straszymy się, sprawdzamy, przewiercamy na wylot. Duchowa strona człowieka nie podlega żadnej ochronie. To aż śmieszne: na robienie zwykłych domięśniowych zastrzyków trzeba mieć specjalne pozwolenie, ale majstrować przy duszy ludzkiej może praktycznie każdy,kto zechce: ksiądz, agitator, kochanek, przechodzień. Nikt. "

piątek, 28 lutego 2014

ona

Miała sześć czarnych zapałek na specjalne okazje,dwie z żółtą,dwie z czerwoną,dwie z niebieską główką. Zazdrość,miłość,melancholia. Dziś paliła (za)miłość, zapałek zostało pięć.
Dostała je od M. Gdyby sama była Małgorzatą nosiłaby krótkie,potargane włosy,wbiegałaby bez pytania do jego domu mokra od deszczu,całowałaby go wszędzie tam,gdzie nie lubi, mowiłaby: mój biedny, nieszczęśliwy Mistrzu i bałaby się za niego, cierpiała bardziej niż on w swoim smutku wyważonym,ostre,gniewne paznokcie wplatałaby we włosy,schowałaby go pod powiekami,taka mądra,taka przeczuwająca jego długą drogę do tego,żeby ją w końcu odnaleźć.

wtorek, 4 lutego 2014

P.

było tak:
świeciło słońce,właściwie oślepiało i wszystko wydawało się dziecinnie pierwsze i radosne,jak spod zaciśniętych na rzeczywistość powiek
zwabił mnie dźwięk hang drum'u,najwspanialszego na świecie instrumentu,zjawiła się J. w niebieskiem płaszczyku i P. z trzeciej strony świata,jak turysta,jakby chciał pytać o godzinę albo jakby nigdy nie znikał,jakby wszystko działo się nieprzypadkiem i nic nie mogło dziwić,zresztą jego i tak już nie mogło. Staliśmy tak,na pół zadowoleni,to znaczy my-byłyśmy z grubsza bestroskie,ja chciałam stać tak,żeby widziec grającego,P. był nie do poznania. patrzyłam w niego i nie mogłam sobie uświadomić,że juz z nim rozmawiałam,że był kiedys takim przystojnym chłopakiem,studentem geografii,teraz śmierdział wódą,której pił do trzech dziennie,był gruby i posiniaczony,nie żartował,przekilinał,miał takie białe,brudne adidasy i za krótkie dżinsy,(nie wiem,czy tak ich ubierają w noclegowni,kiedy już jest się z tej drugiej strony),mówił,że już po wszystkim,a przecież był rynek i prawie wiosenne słońce a ziomek grał na hang drumie,najpiękniejszym instrumencie świata


http://www.youtube.com/watch?v=RSG7XB4747M

***

potem było tak,jakby chcieli wykorzystać moją chwilową niemożność obrony i mówili do mnie bez końca,kiedy się przebierałam,bo wtedy raczej nie mogłam uciekać,tyle się wydarzyło, śnił się im mój chłopak i moje dziecko,wszystko moje,jakby chcieli sobie wyszarpać chociaż cząstkę,choćby przez sen,a ja byłam  o siebie chorobliwie zazdrosna i patrzyłam w ziemię

[a przecież przyjemnie jest być odkrywanym,po stokroć przyjemniej dać się rozebrać niż być obrzydliwym dla świata ekshibicjonistą!]

***

jest równowaga. przeczuwam ją podskórnie w zwykłości rozmów w barze mlecznym i cierpliwości słuchania
coming soon

poniedziałek, 3 lutego 2014

banały

chciałabym
pomieścić w sobie piękno wszystkich ukraińskich dziewczyn
a jestem tylko małym biednym płatkiem śniegu
który można zniszczyć jednym nieostrożnym dotknięciem

sic!

niedziela, 26 stycznia 2014

szkice

wszystko jest normalnie
dopóki ktoś nie obudzi nas nie powiesi się w szafie

a obok chłopiec z odessy mówi
strzelałem.nie martw się o mnie. zawsze tak było.
mam to we krwi.

zostałam skazana na dożywocie za brak chęci do życia

radość jest ciągle chwilową przykrywką dopiero smutek jest właściwy

absurd wciąż dyskryminowany normalność zawsze w cenie

dlaczego nikt nie traktuje mnie po-ważnie choć jestem dość ciężka i wielką wagę do prze-żyć przykładam

ile absurdu  w tej wiecznej szamotaninie odbudowywaniu niestraconej godności oficjalnego chłodu zanim znowu  usiądziemy udawać normalnych do pierwszej wódki

nasilająca się potrzeba ważności lub-alternatywnie-nicości zniknięcia z powierzchni
tylko nie pobłażliwość,proszę.

ciągle szukasz usprawiedliwienia. prymitywnej jak świat akceptacji,wiesz?

poniedziałek, 20 stycznia 2014

jacek podsiadło

z uniesień zostało mi uniesienie brwi
ze wzruszeń wzruszenie ramion

jeszcze piszę wiersze uparcie poprawiane testamenty
którymi niczego nikomu nie przekazuję

to dotkliwe uczucie że ja nie istnieję
a nikt inny nie potrafi mi pomóc