"Kochaj,jak gdyby nikt cię nie zranił
pracuj,jak gdybyś nie potrzebowała pieniędzy
śpiewaj,jak gdyby nikt nie słuchał
tańcz,jak gdyby nikt nie patrzył
żył,jak gdybyś żyła w raju"
poniedziałek, 28 grudnia 2015
wtorek, 22 grudnia 2015
magnificat
dotykam gołą ręką twojego rozebran-ego serca i dobrze nam razem ciepło nam
swojo
serdecznie
swojo
serdecznie
niedziela, 20 grudnia 2015
magnifi
wielbi dusza moja Pana
i raduje się duch mój w Bogu
moim Zbawcy
bo wejrzał na uniżenie
swojej służebnicy
i raduje się duch mój w Bogu
moim Zbawcy
bo wejrzał na uniżenie
swojej służebnicy
niedziela, 22 listopada 2015
krzywo
ja wiem
jestem szorstka
ale to nie znaczy
odporna
może to właśnie
kruchość
otoczka
jakby co
jakby kto
jakby zło
słaba istota pokrzywopodobna
[g.w.]
jestem szorstka
ale to nie znaczy
odporna
może to właśnie
kruchość
otoczka
jakby co
jakby kto
jakby zło
słaba istota pokrzywopodobna
[g.w.]
sobota, 7 listopada 2015
sensual
bez ciebie dzisiejsze wzruszenia byłyby tylko martwym naskórkiem dawnych uniesień
wszystko tu bez ciebie nie tak kręci mnie w nosie zapach minionych miłostek w przedśmiertnych drżeniach już coraz słabiej dogasa moja skądinąd śmieszna naiwność z grzeczności raczej z przyzwoitości zachowuję pozory pozory mylą a przecież pamiętam jak kiedyś przypadkiem w autobusie nasze naskórki zupełnie nagie dotknęły się i chyba przeszedł po tobie prąd no powiedz
brakuje mi ciebie
poniedziałek, 2 listopada 2015
ух
Не любишь, не хочешь смотреть.
О,как ты красив,проклятый!
И я не могу взлететь,
А с детства была крылатой.
[a. achmatowa, чётки]
О,как ты красив,проклятый!
И я не могу взлететь,
А с детства была крылатой.
[a. achmatowa, чётки]
piątek, 23 października 2015
kalkulacje p.2
nikt nie wykupi sam siebie
nie wypłaci się wobec Boga
zbyt cenne jest życie jego
i nigdy mu na to nie starczy
(ps49, 8-9)
nie wypłaci się wobec Boga
zbyt cenne jest życie jego
i nigdy mu na to nie starczy
(ps49, 8-9)
środa, 21 października 2015
poniedziałek, 12 października 2015
mru mru
dopada mnie znowu ciemno zimno i fizyczna niemoc odrętwienie ociężałość senność i zwątpienie безнадёжность choć przecież nadzieję mieć trzeba kulę się znów w sieci zastawionej na mnie która,jak co roku o tej porze, jest przecież siecią miłości brzydnę i blednę choć to takie subiektywne nie tęsknię,rzeczowo cierpię na rzeczywistość aż odzywasz się do mnie taki usilnie młodzieżowy starannie ciepły choć tak nam to ciepło nie wychodzi za oknem minus pięć i już niedługo się zobaczymy,piszesz, a wszystko to jest walką o dominację czyli o to kto jest bardziej zbity i kto w czyich ramionach pierwszy powinien się skryć i czy w ogóle, panie,nie jestem godna, a chciałabym chciała pisać do ciebie zupełnie bezsensowne wiadomości o tym jak mi koślawo i że bolą mnie plecy i że tak strasznie nie chce mi się tego wszystkiego co mnie jutro czeka i straszy i że wieczór poniedziałkowy jest taki zimny parszywy i wysyłać ci zdjęcia rosyjskich książek które są poezją samą w sobie i o tym jak chciałabym namnażać czas kto wie kto wie może znalazłby się i dla nas ale to trochę niepotrzebne mrzonki są bo oboje już jesteśmy za duzi na romantyzmy już tylko decyzje nam pozostają i zupa pomidorowa wiesz to wszystko możliwe gdybym była piękna a ja tylko od czasu do czasu i to w wieczornym świetle,słowem wstydziłabym się wobec twoich oczu zbyt rzadko zdolnych patrzeć prawdziwie i znowu znowu mówię o tobie zamiast do ciebie a miało być inaczej miało być o tym że upadam i głos mi drży a jednak śpiewam choć to takie intymne i wywyołuję na zewnątrz tą zalęknioną duszę która za pomocą kilku rozedrganych strun wychodzi ze mnie na oczach wszystkich i jeszcze o tym że jest Pan który (mimo wszystko) trzyma mnie mocno za rękę
wtorek, 29 września 2015
bunker
i jeszcze to,kiedy zostaliśmy z przymusu sami przy kuchennym stole i kiedy pierwszy raz zrobiłam coś przy tobie naprawdę to znaczy oparłam łokcie o kolana i pochyliłam nisko głowę bo było mi naprawdę smutno bo powiedziałam najgorzej to jest być pośród ludzi i nagle zostać zupełnie samą taka transformacja z gwaru do samotności i naprawdę nie chciałam wracać a ty patrzyłeś naprawdę smutny i współczujący bo przecież nie widziałam i nie musiałeś udawać i wiedziałam że czujesz się winny i że chciałbyś umieć zrobić cokolwiek w tej sytuacji a przecież nie da się zrobić nic kiedy zostaje się w końcu i tak samemu
niedziela, 27 września 2015
it must have been love
strzępki prozy jako czynność higieniczna jak sikanie do pisuarów w obecności dziewczyn jak zdrowe wypróżnianie jeszcze przed śniadaniem z przepitym głosem i dymem papierosowym kretyn kretyn to twarde słowo i gorsze wiele gorszych z r w środku wykrzykiwanych nad ranem na środku rynku i ten jego wzrok zbitego psa biedny mały chłopiec kretyn któremu plącze się chód który zapala się jak mężczyzna a gaśnie jak złamana zapałka kretyn i te jajka na twardo z kieliszkiem wódki i ta cisza kanciasta między nami absolutna kretyn kretyn kretyn szczerość przedwczesna poranna za dużo r jak skreślony jak transformacja jak skurwesyn poranne nieczekanie na nic
piątek, 25 września 2015
sic!
Chodzi o to,że totalnie nie radzę sobie z czułością, kiedy ktoś woła mnie po imieniu jak Jezus Chrystus na sądzie ostatecznym,wypowiada te dwie,krótkie sylaby,czuję,że nie zasługuję na tyle uwagi, tyle miękkości,czuję się dotknięta,przytrzymana za rękę,na wszystko inne mam sposób,przebaczam tym,którzy mną pogardzają jako i nam zostało przebaczone,ignoruję tych,którzy śmieją się w twarz, złoszczę się na tych,którzy mnie nie rozumieją,lituję nad tymi, którzy nie mogą zrozumieć,zazdroszczę,szydzę,akceptuję ale wobec czułości dwóch dziecięcych sylab w ustach poważnych ludzi jestem do krwi bezbronna, roz-kojarzona,z-de-masko-wana.
czwartek, 24 września 2015
gra w klasy
Maga postanowiła odegrać rodzajową scenę,usiadła koło okna, udając, że wygląda na ulicę,podczas gdy Oliveira sprawdzał zasuwkę. Widać miała jakiś z góry przygotowany schemat tych spraw,a może zawsze układały się jej podobnie,najpierw zostawiało się torebkę na stole,szukało papierosów,patrzyło przez okno,paląc zaciągało się głęboko dymem,robiło się jakąś uwagę na temat tapet,zostawiając chłopu potrzebny czas oraz inicjatywę.
cortázar mistrz
środa, 26 sierpnia 2015
wszystkie chwyty dozwolone
Chwytam się różnych rzeczy,
śniegu, drzew, niepotrzebnych telefonów,
czułości dziecka, wyjazdów,
wierszy Różewicza,
snu, jabłek, porannej gimnastyki,
rozmów o błogich własnościach witamin,
wystaw awangardowej sztuki,
spacerów na kopiec Kościuszki, polityki,
muzyki Pandereckiego,
żywiołowych katastrof w obcych krajach,
rozkoszy moralności i rozkoszy niemoralności,
plotek, zimnego tuszu, zagranicznych żurnali,
nauki włoskiego języka,
sympatii dla psów, kalendarza.
Chwytam się wszystkiego,
żeby się nie zapaść
w przepaść.
aś
śniegu, drzew, niepotrzebnych telefonów,
czułości dziecka, wyjazdów,
wierszy Różewicza,
snu, jabłek, porannej gimnastyki,
rozmów o błogich własnościach witamin,
wystaw awangardowej sztuki,
spacerów na kopiec Kościuszki, polityki,
muzyki Pandereckiego,
żywiołowych katastrof w obcych krajach,
rozkoszy moralności i rozkoszy niemoralności,
plotek, zimnego tuszu, zagranicznych żurnali,
nauki włoskiego języka,
sympatii dla psów, kalendarza.
Chwytam się wszystkiego,
żeby się nie zapaść
w przepaść.
aś
czwartek, 13 sierpnia 2015
dziś
Dawniej się trzeba było zużyć, przeżyć,
by przestać kochać, podziwiać i wierzyć;
dziś - pierwsze nasze myśli są zwątpieniem,
nudą, szyderstwem, wstrętem i przeczeniem.
Dzieci krytyki, wiedzy i rozwagi,
cudzych doświadczeń mając pełną głowę,
choćby nam dano skrzydła Ikarowe,
nie mielibyśmy do lotu odwagi.
My nie tracimy nic, bośmy od razu
nic nie przynieśli -- i tylko nam bywa
tak źle, że na złe takie brak wyrazu,
a serce pęka w nas i we krwi pływa
!
K.K.T
by przestać kochać, podziwiać i wierzyć;
dziś - pierwsze nasze myśli są zwątpieniem,
nudą, szyderstwem, wstrętem i przeczeniem.
Dzieci krytyki, wiedzy i rozwagi,
cudzych doświadczeń mając pełną głowę,
choćby nam dano skrzydła Ikarowe,
nie mielibyśmy do lotu odwagi.
My nie tracimy nic, bośmy od razu
nic nie przynieśli -- i tylko nam bywa
tak źle, że na złe takie brak wyrazu,
a serce pęka w nas i we krwi pływa
!
K.K.T
piątek, 3 lipca 2015
gombro
-dumne są,trudne,skryte,nie chcą wpuszczać byle kogo do serc,wolą zagryźć się same
-nerwowa natura,wstydliwość,nadmierna czułość,nadmierna sercowość
[bakakaj:zbrodnia z premedytacją]
-nerwowa natura,wstydliwość,nadmierna czułość,nadmierna sercowość
[bakakaj:zbrodnia z premedytacją]
sobota, 27 czerwca 2015
staff
budowałem na piasku i zwaliło się
budowałem na skale i zwaliło się
teraz budując zacznę
od dymu z komina
budowałem na skale i zwaliło się
teraz budując zacznę
od dymu z komina
czwartek, 25 czerwca 2015
niedoczekanie
toksygologia nowotwór sztylety słów zaszczuły mnie wcisnęły w najgłębszy
kąt kulę się w sobie i mnę nadwrażliwość jest patologią narasta we mnie
nowotór obce egoistyczne ciało pracujące już tylko dla siebie
klaustrofobicznie zamknięte na świat zewnętrzny i pasożytniczo
samowystarczalny niezdolny do obiektywnej oceny, współżycia
paraliżuje mi ruchy zupełnie niepotrzebne zbyt dużo energii pochłania
życie wewnętrzne jak powiedział pawłow winny jest słaby układ nerwowy ze
strachu otwieram szeroko oczy i drgam stały pierwiastek destrukcji
wszystko to moje indywidualne w mojej transkrypcji i dlatego
nierozpoznawalne
wtorek, 23 czerwca 2015
sznurowadła
zostałem sam jak stoję
z rozsznurowanymi butami
mam pełen słoik słonych wspomnień
o tobie
z rozsznurowanymi butami
mam pełen słoik słonych wspomnień
o tobie
sobota, 20 czerwca 2015
nie-wola
Jestem zdecentralizowana
zdekoncentrowana
patrzę jak za oknem
marnują się czereśnie
dojrzałe i zdrowe
które w najlepszym wypadku przypadną szpakom
a jeśli nie,to nic,zmarnują się
tylko dlatego,że rosną na czubku drzewa
i nie ma do nich dostępu
zdekoncentrowana
patrzę jak za oknem
marnują się czereśnie
dojrzałe i zdrowe
które w najlepszym wypadku przypadną szpakom
a jeśli nie,to nic,zmarnują się
tylko dlatego,że rosną na czubku drzewa
i nie ma do nich dostępu
niedziela, 7 czerwca 2015
krawnik
boleję,zjadają mnie robaki, goszczą się we mnie grzyby,mam ponadgryzaną duszę i trzaskają mi wnętrzności,trzymam się jeszcze pozorów,pozornie jestem spójna,nazrywałam już chabrów do mojej białej sukienki, do ciebie, do naszych okiennic,krwawię nie przez ciebie,nie z braku,zupełnie obok,sama,miękkie i blade wnętrzności w nie-przytulnej skorupce,myślę o śmierci zanim zasnę jak o największej czułości, której się boję,przed którą powstrzymuje mnie-śmieszne-miłość do tych kilku co bolą mnie po drugiej stronie policzka no i strach przed drugim aktem
widziałem rozliczne tłumy
z pustą leniwą duszą
poniedziałek, 1 czerwca 2015
niedziela, 31 maja 2015
składam się z ciągłych powtórzeń
Bez względu na to,co się będzie działo,nie ma mnie w domu,nic nie wiem, nie odpowiadam, nie piszę, nie podejmuję żadnej inicjatywy.
Mijają trzy dni. Przekonuję sama siebie, że to,nad czym postanowiłam się nie zastanawiać,nie istnieje,ale nie mogę przestać o tym myśleć (...)
[muriel barbery]
///
Mijają trzy dni. Przekonuję sama siebie, że to,nad czym postanowiłam się nie zastanawiać,nie istnieje,ale nie mogę przestać o tym myśleć (...)
[muriel barbery]
///
nie patrzę
nie dotykam się
w niepewności tkwię
sobota, 30 maja 2015
00:00
noe wyciągnął arkę a córka noego ubrała kaftan przeciwpowodziowy zbiera się na burzę - więc trochę panikujemy sprzedaję się za ciastka a za zwierzenia płacę poświęceniem to znaczy rehabilituję martwych i pozwalam się kochać jestem w tym bierna zupełnie nie tak jak chciałabym a chciałabym dużo <no ale kiedy zostajemy sami to zyjemy marzeniami-o dalekich podróżach i o wielkich wygranych> pożera mnie strach strach ma zielone oczy i silne ręce przyniosłam mu szczęście i paczkę fajek czasami to wystarczy żeby być wdzięcznym <zupełnie przypadkowo kiedy czegoś nie chcę udaje mi się to osiągnąć> ja też czasami przypadkowo dziś na przykład zapomniałam się i byłam dobra trochę bolały mnie oczy a poza tym zrobiłam to nie dla siebie a to znaczy że miałam wolne od czucia i od myślenia w końcu jest piątek wieczór i należy mi się odpoczynek od bólu całego świata niewygodnego nerwowego drgania powiek
środa, 20 maja 2015
jak się panu żyje z inną?
Mój mały,takich listów do nikogo nie pisałam. Znam wszystko: i Pańską powierzchowność, i niepoważność i pustkę [bowiem Pan jest-pusty], ale Pańska ziemska powierzchowność [wyrachowana wrażliwość na duszę innego] jest mi droższa od innych dusz."
[марина цветаева]
[марина цветаева]
wtorek, 19 maja 2015
siedmiu nie zawsze wspaniałych
końcem dotknęły i mnie
tej niewoli bezsensy
nie mogłem nic zrobić
miałem związane rzęsy
mając życie miałkie
na duszy kalekie
chciałem z sobą skończyć
i zmrużyć powiekę
lao che!
tej niewoli bezsensy
nie mogłem nic zrobić
miałem związane rzęsy
mając życie miałkie
na duszy kalekie
chciałem z sobą skończyć
i zmrużyć powiekę
lao che!
czwartek, 14 maja 2015
poniedziałek, 4 maja 2015
rozmowy na ulicy
-trzeba kuć żelazo póki gorące
a moje żelazo wystygło ja stygnę a ty śpisz tracę wdzięk i wiarę straciłam już dawno wzbiera we mnie złość na ciebie chłopczyku żeś jej spierdolił pół życia to że mnie pali w przełyku i boli po tobie przeżyję ale drażnisz mnie niemożebnie
czwartek, 23 kwietnia 2015
słodko-słony cios, czyli sygnały part 2
"kojarzysz mi się z wokalistką domowych melodii"
to świetnie - odpowiadam!
środa, 22 kwietnia 2015
sygnały
Wszyscy
wstrzymali oddech.
Nie było
wiadomo, czy woła człowiek,
czy też
zawodzi spóźniony ptak.
Ten sam
głos powtórzył się raz jeszcze,
wówczas
chłopcy zdecydowali się odkrzyknąć.
Przez
cichy uśpiony las,
przez noc
bieszczadzką szedł sygnał.
Jeśli to
człowiek – mógł go usłyszeć.
Jednakże
tamten głos już nie odezwał się więcej.
I właśnie
wówczas, gdy wszyscy zamilkli,
nasłuchując,
czy się nie odezwie,
mnie nagle
błysnęła inna myśl: też o sygnałach –
myśl ta
wróciła do mnie dzisiaj
pomiędzy
profilem Andrzeja
a wieżą
starego ratusza
w naszym
mieście –
dziś
między godziną piątą a szóstą po południu,
(...)
wówczas
myślałam o sygnałach, które nie mogą się z sobą spotkać.
A była to
myśl o Andrzeju i o mnie.
I
poczułam, jak trudno jest żyć.
Tej nocy
było mi tak strasznie ciężko,
choć była
to naprawdę wspaniała i pełna tajemnic natury noc bieszczadzka.
Wszystko
wokół zdawało mi się
tak bardzo
potrzebne
i tak
zharmonizowane z całością świata,
tylko
człowiek wytrącony i zagubiony.
Nie wiem
zresztą, czy każdy człowiek,
ale wiem
na pewno, że ja.
***
Teresa –
Teresa – Teresa –
jakby
punkt jakiś przedziwny moich dojrzewań –
już nie
pryzmat pozornych promieni,
ale
człowiek prawdziwego światła.
I wiem, że
nie mogę iść dalej.
Wiem, że
nie będę już szukał.
Drżę
tylko na myśl, że tak łatwo
mogłem ją
stracić.
Od kilku
lat szła obok mnie, a nie wiedziałem,
że to
właśnie ona idzie i dojrzewa.
Wzdragałem
się przyjąć to,
co
najwspanialszym dziś jest dla mnie darem.
Po kilku
latach widzę to wyraźnie,
że drogi,
które powinny się rozbiec,
zbliżyły
nas właśnie do siebie.
Tych kilka
lat to czas bezcenny,
by
zorientować się w skomplikowanej
mapie
sygnałów i znaków.
Tak
trzeba.
[K. Wojtyła - Przed sklepem jubilera]
czwartek, 16 kwietnia 2015
so true!
"Bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi
za waszą czułość w nieczułości świata, za niepewność - wśród jego pewności
za to, że odczuwacie innych tak jak siebie samych zarażając się każdym bólem
za lęk przed światem, jego ślepą pewnością, która nie ma dna
za potrzebę oczyszczania rąk z niewidzialnego nawet brudu ziemi
bądźcie pozdrowieni.
za waszą czułość w nieczułości świata, za niepewność - wśród jego pewności
za to, że odczuwacie innych tak jak siebie samych zarażając się każdym bólem
za lęk przed światem, jego ślepą pewnością, która nie ma dna
za potrzebę oczyszczania rąk z niewidzialnego nawet brudu ziemi
bądźcie pozdrowieni.
Bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi
za wasz lęk przed absurdem istnienia
i delikatność niemówienia innym tego co w nich widzicie
za niezaradność w rzeczach zwykłych i umiejętność obcowania z niezwykłością
za realizm transcendentalny i brak realizmu życiowego,
za nieprzystosowanie do tego co jest a
przystosowanie do tego co być powinno
za to co nieskończone - nieznane - niewypowiedziane
ukryte w was.
Bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi
za waszą twórczość i ekstazę
za wasze zachłanne przyjaźnie, miłość i lęk
że miłość mogłaby umrzeć jeszcze przed wami.
Bądźcie pozdrowieni
za wasze uzdolnienia - nigdy nie wykorzystane -
(niedocenianie waszej wielkości nie pozwoli
poznać wielkości tych, co przyjdą po was)
za to, że chcą was zmieniać zamiast naśladować
że jesteście leczeni zamiast leczyć świat
za waszą boską moc niszczoną przez zwierzęcą siłę
za niezwykłość i samotność waszych dróg
bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi."
Kazimierz Dąbrowski
za wasz lęk przed absurdem istnienia
i delikatność niemówienia innym tego co w nich widzicie
za niezaradność w rzeczach zwykłych i umiejętność obcowania z niezwykłością
za realizm transcendentalny i brak realizmu życiowego,
za nieprzystosowanie do tego co jest a
przystosowanie do tego co być powinno
za to co nieskończone - nieznane - niewypowiedziane
ukryte w was.
Bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi
za waszą twórczość i ekstazę
za wasze zachłanne przyjaźnie, miłość i lęk
że miłość mogłaby umrzeć jeszcze przed wami.
Bądźcie pozdrowieni
za wasze uzdolnienia - nigdy nie wykorzystane -
(niedocenianie waszej wielkości nie pozwoli
poznać wielkości tych, co przyjdą po was)
za to, że chcą was zmieniać zamiast naśladować
że jesteście leczeni zamiast leczyć świat
za waszą boską moc niszczoną przez zwierzęcą siłę
za niezwykłość i samotność waszych dróg
bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi."
Kazimierz Dąbrowski
czwartek, 9 kwietnia 2015
wtorek, 31 marca 2015
środa, 25 marca 2015
świetlicki
Ty jesteś anioł.
Ja jestem trup.
Ty jesteś prawda.
Ja jestem gówno prawda.
Ty jesteś anioł.
Ja jestem trup.
Powiedz jak rozmawiają
anioły z trupami,
ciała eteryczne
z ciałami umarłych.
Ty jesteś czysta,
ja jestem po dwudziestu rozwodach.
Więc możesz sobie pójść z tym nieznajomym
mężczyzną, to być może jest
Jezus Chrystus, on uwielbia takie
podstępy. Idź i nie przepraszaj!
Wszystkie banknoty, kótrych dotykałaś
do tej pory - są w twoim posiadaniu,
wszystkie światła, które widziałaś
-zapłonęły nad tobą. Idź i nie przepraszaj!
[anioł/trup]
***
A jeszcze napisz o tym, że mnie bijesz
- skoro piszesz o wszystkim.
A jeszcze napisz, że mnie zdradzasz
z urojeniami. Że martwiejesz
i że zmartwiały godzinami siedzisz
na krześle. I nic nie wyrażasz.
Wyłączyłam komórkę, abyś nie miał dostępu.
Poszłam pocieszać przyjaciółki, one
mnie nie pocieszą nigdy.
Może znowu powróci idealny materiał
na przyjaciela, powie mi: rzuć go!
(...)
[dominikana]
Ja jestem trup.
Ty jesteś prawda.
Ja jestem gówno prawda.
Ty jesteś anioł.
Ja jestem trup.
Powiedz jak rozmawiają
anioły z trupami,
ciała eteryczne
z ciałami umarłych.
Ty jesteś czysta,
ja jestem po dwudziestu rozwodach.
Więc możesz sobie pójść z tym nieznajomym
mężczyzną, to być może jest
Jezus Chrystus, on uwielbia takie
podstępy. Idź i nie przepraszaj!
Wszystkie banknoty, kótrych dotykałaś
do tej pory - są w twoim posiadaniu,
wszystkie światła, które widziałaś
-zapłonęły nad tobą. Idź i nie przepraszaj!
[anioł/trup]
***
A jeszcze napisz o tym, że mnie bijesz
- skoro piszesz o wszystkim.
A jeszcze napisz, że mnie zdradzasz
z urojeniami. Że martwiejesz
i że zmartwiały godzinami siedzisz
na krześle. I nic nie wyrażasz.
Wyłączyłam komórkę, abyś nie miał dostępu.
Poszłam pocieszać przyjaciółki, one
mnie nie pocieszą nigdy.
Może znowu powróci idealny materiał
na przyjaciela, powie mi: rzuć go!
(...)
[dominikana]
sobota, 21 marca 2015
czysta fizyka
drżało,pociły się ręce i chciało się ściągnąć za ciepłe buty i chciało się kochać się wolno lepko i słodko twoje delikatne małżowiny uszne a w ustach sucho i język przysychał wargi pękały jedna po drugiej i grzało drżące powietrze brzmiało mi w uszach
piątek, 13 marca 2015
nieznośna
Tak wyglądają chwile, w których rodzi się miłość:
kobieta nie może się
oprzeć głosowi,
który wywołuje na zewnątrz jej zalęknioną duszę,
mężczyzna nie może się oprzeć kobiecie,
której dusza jest wrażliwa na
jego głos.
nadwrażliwość, trzesące się ręce i wino bez kieliszków oto są skutki dwudziestoletnich ciał o blond pigmentach posadzonych na jednej ławce w cieple ubrań i zimowego wieczoru płonące serduszka oczki i policzki chodź już chodź nie widzisz co mi grozi chłopcy i ich umięśnione klatki nie widzisz że nie umiem zapanować nad sobą instynktownie mrużę oczy i obniżam głos uratuj mnie od niepokoju każ mi być wierną
mała wiosna
myślę sobie,że w życiu naprawdę nie chodzi o szczęście, ani o udany związek (miłość życia),ani o podróże, ani o życiową misję,ani o spełnienie i też nie o wieczną melancholię i poezję, bo to są wszystko STANY PRZEJŚCIOWE, w każdym nieszczęściu jest słodycz dna i spokój smutku a w każdym szczęściu i spełnionym marzeniu jest element pustki,strachu przed stratą i znudzeniem, które w końcu i tak przychodzi. Nie chodzi więc ani o szczęście ani o cierpienie, ani o święty spokój ale o MIŁOŚĆ, której nie umiemy sami z siebie wykrzesać ani poznać,o Miłość, której źródłem jest Bóg, absolutną i niepojętą, do której nie jesteśny zdolni,a która napełnia nasze martwe, egoistyczne życia duchem, ożywia, wyciąga z grobów,działa cuda, bez której jesteśmy tylko smutnym kawałkiem mięsa,niespokojnego i niemożliwego do zaspokojenia. Bez Niej jest w nas tyle bez-sensu, tyle smutku,tęsknot i to Wielkie Pragnienie Zatracania się-w fajkach, w piciu, w dotykaniu,w zapominaniu, w smutku, w Czymkolwiek
czwartek, 12 marca 2015
znaki
na pewno znasz te poranki gdy
wszystko co widzisz obietnicą Cudu jest
jeśli wiesz co chcę powiedzieć
wszystko co widzisz obietnicą Cudu jest
jeśli wiesz co chcę powiedzieć
środa, 11 marca 2015
me and armini
najtrudniej jest mi milczeć, to znaczy pozostać bierną wtedy kiedy trzeba. nie pamiętać o twoich urodzinach, chociaż życzę ci wszystkiego najlepszego. nie przyjechać z ciepłą herbatą,kiedy nie umiesz określić czy masz kaszel mokry czy suchy. nie dziękować za życzenia,których mi nie złożyłeś. nie wkładać ci w usta słów. w ogóle niczego. grać roztargnioną. i honorową. ratować się jakoś. swoją dumę. czekać z czatem włączonym tylko dla jednej osoby. trzeba mieć mocne nerwy. a ja jestem kontaktowa. żywa. ja bardzo kocham ludzi. siedzieć z ludźmi. tracić czas. pieniądze. opuszczać zajęcia. zarywać noce. lubię ciepło, chociaż od kiedy pamiętam bałam się wiosny. i głośnego śmiechu. no tak. trzeba mieć silną wolę. trzeba poczekać. trzeba się wstrzymać i zrobić ci miejsce. mój drogi
czwartek, 5 marca 2015
złodzieje zapalniczek
ja bolę
ty bolisz
nie,ty nie bolisz
wiało wiało i przywiało deszcz ze śniegiem
moją małą boli uszko
szanse połączenia naszych gamet znowu są znikome
czuję się smutna
chociaż od poniedziałku ćwiczyłam poczucie humoru
wczoraj wieczorem zbiłeś mnie na kwaśne jabłko
a potem spałam twardo jak kamień
i wyzdrowiało mi prawe oko
usuwam cię z twardego dysku mojej pamięci
pieszczę się z moim bólem
wyrosły mi kolce
po co róży kolce? чтобы защищаться
ty bolisz
nie,ty nie bolisz
wiało wiało i przywiało deszcz ze śniegiem
moją małą boli uszko
szanse połączenia naszych gamet znowu są znikome
czuję się smutna
chociaż od poniedziałku ćwiczyłam poczucie humoru
wczoraj wieczorem zbiłeś mnie na kwaśne jabłko
a potem spałam twardo jak kamień
i wyzdrowiało mi prawe oko
usuwam cię z twardego dysku mojej pamięci
pieszczę się z moim bólem
wyrosły mi kolce
po co róży kolce? чтобы защищаться
лучше б я тебя не знала
незнакомая была
мое б сердце не страдало
как спокойная была
sobota, 14 lutego 2015
lista spraw
-rajstopy!
-pościel
-kukurydza,szynka,ser,(pietruszka)
-malowanie
-Lou Andreas Salome ♥
-pościel
-kukurydza,szynka,ser,(pietruszka)
-malowanie
-Lou Andreas Salome ♥
-pochwalić garnitur
-biblioteka
wtorek, 10 lutego 2015
niedziela, 8 lutego 2015
czekając na godota
ESTRAGON: No więc tak. (Zbiera myśli.) Gałąź... gałąź...
(Ze złością) No nie rozumiesztego?
VLADIMIR: Bez ciebie ani rusz.
ESTRAGON (z wysiłkiem): Gogo lekki -- gałąź nie złamana -- Gogo trup. Didi ciężki --gałąź złamana -- Didi sam. (Pauza.) A jak...Szuka odpowiedniego sformułowania.
VLADIMIR: Rzeczywiście, nie pomyślałem o tym.
ESTRAGON (znalazłszy): A jeśli wytrzyma więcej,wytrzyma i mniej.
VLADIMIR: Ale czy ja jestem cięższy?
ESTRAGON: Sam powiedziałeś. Ja tam nie wiem.Szansa jest pół na pół. Albo prawie.
VLADIMIR: Więc co robimy?
ESTRAGON: Nic. Tak jest bezpieczniej.
VLADIMIR: Czekajmy, zobaczymy, co nam powie.
ESTRAGON: Kto?
VLADIMIR: Godot.
ESTRAGON: O, bardzo słusznie.
VLADIMIR: Musimy wpierw jasno wiedzieć co i jak.
ESTRAGON: Z drugiej strony, może lepiej kuć żelazo, póki gorące,.
VLADIMIR: Ciekaw jestem, co nam zaproponuje.Przyjmiemy to albo odrzucimy.
ESTRAGON: A o cośmy go właściwie prosili?
VLADIMIR: Nie było cię tam?
ESTRAGON: Nie uważałem.
VLADIMIR: Och... O nic konkretnego.
ESTRAGON: Tak jak w modlitwie.
VLADIMIR: Właśnie tak.
ESTRAGON: Nieokreślona bliżej prośba.
VLADIMIR: Dokładnie tak.
ESTRAGON: I co on odpowiedział?
ESTRAGON: Spokojnie.
VLADIMIR: Pomówić z rodziną.
ESTRAGON: Z przyjaciółmi.
VLADIMIR: Z agentami.
ESTRAGON: Z korespondentami.
VLADIMR: Przejrzeć papiery.
ESTRAGON: Sprawdzić konto.
VLADIMIR: Zanim podejmie decyzję.
ESTRAGON: Zwykła kolej rzeczy.
VLADIMIR: Prawda?
ESTRAGON: Chyba tak.
VLADIMIR: Ja też tak myślę
VLADIMIR: Bez ciebie ani rusz.
ESTRAGON (z wysiłkiem): Gogo lekki -- gałąź nie złamana -- Gogo trup. Didi ciężki --gałąź złamana -- Didi sam. (Pauza.) A jak...Szuka odpowiedniego sformułowania.
VLADIMIR: Rzeczywiście, nie pomyślałem o tym.
ESTRAGON (znalazłszy): A jeśli wytrzyma więcej,wytrzyma i mniej.
VLADIMIR: Ale czy ja jestem cięższy?
ESTRAGON: Sam powiedziałeś. Ja tam nie wiem.Szansa jest pół na pół. Albo prawie.
VLADIMIR: Więc co robimy?
ESTRAGON: Nic. Tak jest bezpieczniej.
VLADIMIR: Czekajmy, zobaczymy, co nam powie.
ESTRAGON: Kto?
VLADIMIR: Godot.
ESTRAGON: O, bardzo słusznie.
VLADIMIR: Musimy wpierw jasno wiedzieć co i jak.
ESTRAGON: Z drugiej strony, może lepiej kuć żelazo, póki gorące,.
VLADIMIR: Ciekaw jestem, co nam zaproponuje.Przyjmiemy to albo odrzucimy.
ESTRAGON: A o cośmy go właściwie prosili?
VLADIMIR: Nie było cię tam?
ESTRAGON: Nie uważałem.
VLADIMIR: Och... O nic konkretnego.
ESTRAGON: Tak jak w modlitwie.
VLADIMIR: Właśnie tak.
ESTRAGON: Nieokreślona bliżej prośba.
VLADIMIR: Dokładnie tak.
ESTRAGON: I co on odpowiedział?
VLADIMIR: Że zobaczy.
VLADIMIR: Że musi to
przemyśleć.
ESTRAGON: Spokojnie.
VLADIMIR: Pomówić z rodziną.
ESTRAGON: Z przyjaciółmi.
VLADIMIR: Z agentami.
ESTRAGON: Z korespondentami.
VLADIMR: Przejrzeć papiery.
ESTRAGON: Sprawdzić konto.
VLADIMIR: Zanim podejmie decyzję.
ESTRAGON: Zwykła kolej rzeczy.
VLADIMIR: Prawda?
ESTRAGON: Chyba tak.
VLADIMIR: Ja też tak myślę
czwartek, 5 lutego 2015
winny
jestem
przestrzenią intertekstualną
jesteś
słaby(m)
tani(m)
winem
już
już
wietrzejesz mi
z głowy
przestrzenią intertekstualną
jesteś
słaby(m)
tani(m)
winem
już
już
wietrzejesz mi
z głowy
wtorek, 3 lutego 2015
poniedziałek, 2 lutego 2015
/
.. i ten kuszący napis: Palenie zabija
ps. (23:30)
ps. (23:30)
"Jeszcze trochę czekaj. Jeszcze trochę, ja też nie jestem szczęśliwy."
[Marek Hłasko do Agnieszki Osieckiej]
[Marek Hłasko do Agnieszki Osieckiej]
poniedziałek, 26 stycznia 2015
insomnia
pieszczota spojrzeń
przejmuje
rozbiera mnie
dreszczem
cała jestem w gorączce
przejmuje
rozbiera mnie
dreszczem
cała jestem w gorączce
Na krańcach mojego ciała,
tam gdzie skóra,
czekaj na mnie.
Przyjdę,ale to tak daleko.
[ann ś.]
niedziela, 25 stycznia 2015
hermina (II)
"-Daj mi dwie albo trzy marki-powiedziała.-Zjadłam tam coś niecoś.
Dałem jej moją portmonetkę,odeszła z nią i wróciła niebawem. -Teraz mogę jeszcze chwilkę posiedzieć z tobą,potem muszę znów odejść,umówiłam się z kimś. Przeraziłem się. - Z kim? - zapytałem pospiesznie. - Z jednym panem, mój mały. Zaprosił mnie do baru "Odeon". - A ja myślałem,że nie zostawisz mnie samego. -No, to trzeba było mnie zaprosić wcześniej. Ktoś cię ubiegł. Ale dzięki temu zaoszczędzisz dużo pieniędzy. Czy znasz ten lokal "Odeon"? Po północy...tylko szampan. Fotele klubowe,orkiestra murzyńska, szyk!
Tego nie przewidziałem.
- Ach- prosiłem- pozwól,że ja cię zaproszę. - Uważałem to za rzecz oczywistą,zaprzyjaźniliśmy się przecież. -Pozwól się zaprosić,dokąd tylko zechcesz, proszę cię. - To ładnie z twojej strony. Ale widzisz,słowo jest słowem, przyjęłam zaproszenie i pójdę tam. Nie trudź się już! Chodź, wypij jeszcze kropelkę,mamy w butelce jeszcze trochę wina. Wypijesz je, a potem grzecznie pójdziesz do domu i będziesz spał. Przyrzeknij mi to.
(...) Podała mi rękę i dopiero teraz zwróciłem na nią uwagę, ręka,która harmonizowała z jej głosem,piękna i krągła,mądra i dobrotliwa. Dziewczyna śmiała się szyderczo, kiedy całowałem jej rękę.
W ostatniej chwili odwróciła się i dodała: - chcę ci jeszcze coś powiedzieć w sprawie Goethego. Widzisz, tak jak ci się to przydarzyło z Goethem, że nie mogłes znieść jego obrazu, tak i mnie przydarza się to czasem ze świętymi. - Ze świętymi? Taka jesteś pobożna? - Nie,niestety, nie jestem pobożna,ale niegdyś byłam i kiedyś znów będę. Dziś nie ma czasu na pobożność. - Czasu? Czy na to trzeba czasu? - O tak. Na pobożność trzeba czasu,trzeba nawet czegoś więcej:niezależności od czasu! Nie możesz być na serio pobożnym a równocześnie żyć w rzeczywistości i do tego traktować ją poważnie:czas,pieniądze,bar "Odeon" i całą resztę."
wtorek, 20 stycznia 2015
sweetie
nie szanujesz mnie, Sweetie, dziś na parę godzin przestałam być egositką, ale pod wieczór puściły mi nerwy i się rozbolałam, z-nie-cierp-liwiłam,я жду с огромным
нетерпением встречи с тобой, pisałam w zeszycie do gramatyki i na zaparowanych szybach w tramwajach, ale teraz wypierdalaj Kochanie, muszę jakoś ładnie pachnieć, bo przyciągam do siebie ludzi dla których nie mam miłości, no, ale cóż to ciebie,Najsłodszy obchodzi, że mnie przed nimi nie schowasz,nie mogę cię przecież obwiniać za brak radości do życia ani za to,że mnie pogrzebałeś żywcem,och niechcący,Kochanie! przez nieuwagę
całuję cię tuż pod powieką i nad lewym kącikiem ust
a.
niedziela, 18 stycznia 2015
notatki z wykładów
"Sentymentalny,nastrojowy jednocześnie
niesłychanie melodyjny i liryczny jest jednocześnie modelowym
przykładem przegranego w życiu poety przeklętego choć sam
przecież odnosi spore sukcesy literackie. Lecz jego biografia to
ciągła szarpanina (…) między upadkami i próbami podniesienia
się w oparciu o wiarę religijną. Poniekąd kontynuuje romantyczny
liryzm,ale w tonacji bardzo kameralnej, osobistej, bez retoryki i
patosu, z delikatnymi,niejako pastelowymi obrazami raczej
sugerującymi odcienie uczuć niż nazywającymi je wyraźnie.
Otwiera drogę nowej wrażliwości dekadentów i symbolistów poprzez
kult słabości, melancholii, braku nadziei, w sumie nastrojów
rozczarowania i pesymizmu bardzo modnych w latach „końca wieku”."
O Paul'u Verlaine [K.Dybeł, J. Prokop, Historia
literatury...]
***
"Niezależnie od tego gdzie akurat
jesteś- czy w Bukareszcie czy na koncercie Turnaua, nikogo to nie
obchodzi. Próżno umieszczasz informację o swojej lokalizacji na
Facebooku, skoro nie wzbudza to zainteresowania. Niczego nie zmienia
fakt,że ktoś to może i zlajkował. To prawdopodobnie przez
przypadek. Ludzie są teraz tacy nerwowi,klikają wszystko bez
opamiętania,by jakoś się w życiu zachować"
[R. Bryndal, Zbyt
długa samotność, „Chimera”2014,
nr12/1]
Mr Click-DoubleClick kołysze mnie do snu
niedziela, 11 stycznia 2015
rozproszeni
Wszystko nam się pomieszało,pora nocy i pora dnia, pora spania i pora działania,praca z odpoczynkiem,dobrobyt z duchową nędzą,nadmiar z nienasyceniem a nuda z głodem, mam wrażenie,że właśnie ta łatwość we wszystkim tak nas otępia,kaleczy i czyni nas tak bardzo bez-wolnymi, słabymi, rozproszonymi. Jesteśmy prze-syceni nadmiarem wrażeń,doznań,możliwości,to trudny i nieurodzajny grunt dla miłości, obfity w przeoczenia i nie-cierpliwość,nie zdążysz poczuć,że zniknęłam kiedy zastąpi mnie ktoś inny,ktoś równie miły, z równie korzystną ofertą,z której żal nie skorzystać. Stało się to nasze życie jałowe i płaskie, bo nie trzeba już czekać, tracimy bez-cenny czas na oglądanie seriali i przeglądanie wpisów powstałych z nudy, albo potrzeby bycia zauważonym. Nasze biedne, wygodne życie, z którego uciekła miłość. Jesteśmy już tak osłabieni,że nie możemy dźwignąć nie tylko porażki,ale nawet ciszy, prostego oczekiwania, a cóż dopiero jednej z najtrudniejszych -próby codziennej monotonii
tęsknię czasami za wsią i czerwoną sukienką, tam wcale nie jest łatwiej ani idea-lniej,ale tęsknię, za pracowitymi dniami powszednimi i świątecznymi od święta, ze sprzątaniem w sobotę i wieczornym łuskaniem orzechów w zimie, za życiem z sensem i obrządkiem, w którym się pracuje,odpoczywa,modli, spotyka i tęskni do spełnienia marzeń przy muzyce z radia
kupiłam sobie ładną bluzkę na specjalne okazje, to dla mojego Miłego, chcę go tą bluzką ukochać
serce mi karłowacieje i boję się o twoje,takie dobre i piękne a takie zagłuszone
sobota, 10 stycznia 2015
środa, 7 stycznia 2015
nad ranem
nie wiem ile nienawiści
pomieści się w słowach
jak bardzo są higroskopijne
moje słowa
bez-silne i wściekłe
z nadmiaru
skraplają się łzami
miłość na-brzmiewa we mnie
słowami
jestem brzemienna
rodzę
skraplam się
rosą złotą i czułą
i trochę mi smutno na tę obojętność zdarzeń
pomieści się w słowach
jak bardzo są higroskopijne
moje słowa
bez-silne i wściekłe
z nadmiaru
skraplają się łzami
miłość na-brzmiewa we mnie
słowami
jestem brzemienna
rodzę
skraplam się
rosą złotą i czułą
i trochę mi smutno na tę obojętność zdarzeń
niedziela, 4 stycznia 2015
hermina
"popychany przez tłum znalazłem się przy stoliku obok bufetu,ładna blada dziewczyna siedziała tam na ławce przy ścianie, w lekkiej,głęboko wyciętej sukience ze zwiędłym kwiatem we włosach. Widząc,że się zbliżam,dziewczyna spojrzała na mnie z uwagą i przyjaźnie, po czym uśmiechając się posunęła się trochę na bok,żeby mi zrobić miejsce. -Czy można? Zapytałem i usiadłem obok niej. -Oczywiście,że możesz-powiedziała. A kim ty właściwie jesteś? -Dziękuję-powiedziałem-nie mogę absolutnie iść do domu, nie mogę,chcę tu zostać,przy pani jeśli pani pozwoli. Nie,nie mogę iść do domu. Skinęła głową, jakby mnie rozumiała,a podczas tego ruchu obserwowałem loczek, który z czoła spadał jej koło ucha;spostrzegłem też,że zwiędły kwiat był kamelią. Z tamtej sali grzmiała muzyka,przy bufecie kelnerki spiesznie wykrzykiwały zamówienia.-No, to zostań tutaj-powiedziała tonem,który sprawił mi ulgę. (...) Przetarła mi okulary, teraz dopiero zobaczyłem ją dokładnie, bladą wyrazistą twarz,usta uszminkowane krwistą czerwienią,jasne szare oczy,gładkie chłodne czoło i krótki, mocno skręcony loczek nad uchem. Poczciwie i trochę kpiąco zajęła się moją osobą,zamówiła wino, trąciła się ze mną kieliszkiem,przy czym zerknęła w dół na moje buty. -O mój Boże,gdzieżeś ty był, wyglądasz jakbyś piechotą przyszedł z Paryża. (...) Zamówiła kanapkę i kazała mi jeść,nalała mi wina i kazała mi pić,ale nie za szybko. Potem pochwaliła mnie za posłuszeństwo."
[h.hesse-wilk stepowy]
Subskrybuj:
Posty (Atom)