poniedziałek, 28 grudnia 2015

sentymenty

"Kochaj,jak gdyby nikt cię nie zranił
pracuj,jak gdybyś nie potrzebowała pieniędzy
śpiewaj,jak gdyby nikt nie słuchał
tańcz,jak gdyby nikt nie patrzył
żył,jak gdybyś żyła w raju"

wtorek, 22 grudnia 2015

magnificat

dotykam gołą ręką twojego rozebran-ego serca i dobrze nam razem ciepło nam
swojo
serdecznie

niedziela, 20 grudnia 2015

magnifi

wielbi dusza moja Pana
i raduje się duch mój w Bogu
moim Zbawcy
bo wejrzał na uniżenie
swojej służebnicy


niedziela, 22 listopada 2015

krzywo

ja wiem
jestem szorstka
ale to nie znaczy
odporna
może to właśnie
kruchość
otoczka
jakby co
jakby kto
jakby zło

słaba istota pokrzywopodobna

[g.w.]

sobota, 7 listopada 2015

sensual

bez ciebie dzisiejsze wzruszenia byłyby tylko martwym naskórkiem dawnych uniesień

wszystko tu bez ciebie nie tak kręci mnie w nosie zapach minionych miłostek w przedśmiertnych drżeniach już coraz słabiej dogasa moja skądinąd śmieszna naiwność z grzeczności raczej z przyzwoitości zachowuję pozory pozory mylą a przecież pamiętam jak kiedyś przypadkiem w autobusie nasze naskórki zupełnie nagie dotknęły się i chyba przeszedł po tobie prąd no powiedz
brakuje mi ciebie

poniedziałek, 2 listopada 2015

ух

Не любишь, не хочешь смотреть.
О,как ты красив,проклятый!
И я не могу взлететь,
А с детства была крылатой.

[a. achmatowa, чётки]

piątek, 23 października 2015

kalkulacje p.2

nikt nie wykupi sam siebie
nie wypłaci się wobec Boga
zbyt cenne jest życie jego
i nigdy mu na to nie starczy

(ps49, 8-9)

środa, 21 października 2015

poniedziałek, 12 października 2015

mru mru

dopada mnie znowu ciemno zimno i fizyczna niemoc odrętwienie ociężałość senność i zwątpienie безнадёжность choć przecież nadzieję mieć trzeba kulę się znów w sieci zastawionej na mnie która,jak co roku o tej porze, jest przecież siecią miłości brzydnę i blednę choć to takie subiektywne nie tęsknię,rzeczowo cierpię na rzeczywistość aż odzywasz się do mnie taki usilnie młodzieżowy starannie ciepły choć tak nam to ciepło nie wychodzi za oknem minus pięć i już niedługo się zobaczymy,piszesz, a wszystko to jest walką o dominację czyli o to kto jest bardziej zbity i kto w czyich ramionach pierwszy powinien się skryć i czy w ogóle, panie,nie jestem godna, a chciałabym chciała pisać do ciebie zupełnie bezsensowne wiadomości o tym jak mi koślawo i że bolą mnie plecy i że tak strasznie nie chce mi się tego wszystkiego co mnie jutro czeka i straszy i że wieczór poniedziałkowy jest taki zimny parszywy i wysyłać ci zdjęcia rosyjskich książek które są poezją samą w sobie i o tym jak chciałabym namnażać czas kto wie kto wie może znalazłby się i dla nas ale to trochę niepotrzebne mrzonki są bo oboje już jesteśmy za duzi na romantyzmy już tylko decyzje nam pozostają i zupa pomidorowa wiesz to wszystko możliwe gdybym była piękna a ja tylko od czasu do czasu i to w wieczornym świetle,słowem wstydziłabym się wobec twoich oczu zbyt rzadko zdolnych patrzeć prawdziwie i znowu znowu mówię o tobie zamiast do ciebie a miało być inaczej miało być o tym że upadam i głos mi drży a jednak śpiewam choć to takie intymne i wywyołuję na zewnątrz tą zalęknioną duszę która za pomocą kilku rozedrganych strun wychodzi ze mnie na oczach wszystkich i jeszcze o tym że jest Pan który (mimo wszystko) trzyma mnie mocno za rękę

wtorek, 29 września 2015

bunker

i jeszcze to,kiedy zostaliśmy z przymusu sami przy kuchennym stole i kiedy pierwszy raz zrobiłam coś przy tobie naprawdę to znaczy oparłam łokcie o kolana i pochyliłam nisko głowę bo było mi naprawdę smutno bo powiedziałam najgorzej to jest być pośród ludzi i nagle zostać zupełnie samą taka transformacja z gwaru do samotności i naprawdę nie chciałam wracać a ty patrzyłeś naprawdę smutny i współczujący bo przecież nie widziałam i nie musiałeś udawać i wiedziałam że czujesz się winny i że chciałbyś umieć zrobić cokolwiek w tej sytuacji a przecież nie da się zrobić nic kiedy zostaje się w końcu i tak samemu

niedziela, 27 września 2015

it must have been love

strzępki prozy jako czynność higieniczna jak sikanie do pisuarów w obecności dziewczyn jak zdrowe wypróżnianie jeszcze przed śniadaniem z przepitym głosem i dymem papierosowym kretyn kretyn to twarde słowo i gorsze wiele gorszych z r w środku wykrzykiwanych nad ranem na środku rynku i ten jego wzrok zbitego psa biedny mały chłopiec kretyn któremu plącze się chód który zapala się jak mężczyzna a gaśnie jak złamana zapałka kretyn i te jajka na twardo z kieliszkiem wódki i ta cisza kanciasta między nami absolutna kretyn kretyn kretyn szczerość przedwczesna poranna za dużo r jak skreślony jak transformacja jak skurwesyn poranne nieczekanie na nic

piątek, 25 września 2015

sic!

Chodzi o to,że totalnie nie radzę sobie z czułością, kiedy ktoś woła mnie po imieniu jak Jezus Chrystus na sądzie ostatecznym,wypowiada te dwie,krótkie sylaby,czuję,że nie zasługuję na tyle uwagi, tyle miękkości,czuję się dotknięta,przytrzymana za rękę,na wszystko inne mam sposób,przebaczam tym,którzy mną pogardzają jako i nam zostało przebaczone,ignoruję tych,którzy śmieją się w twarz, złoszczę się na tych,którzy mnie nie rozumieją,lituję nad tymi, którzy nie mogą zrozumieć,zazdroszczę,szydzę,akceptuję ale wobec czułości dwóch dziecięcych sylab w ustach poważnych ludzi jestem do krwi bezbronna, roz-kojarzona,z-de-masko-wana.

czwartek, 24 września 2015

gra w klasy

Maga postanowiła odegrać rodzajową scenę,usiadła koło okna, udając, że wygląda na ulicę,podczas gdy Oliveira sprawdzał zasuwkę. Widać miała jakiś z góry przygotowany schemat tych spraw,a może zawsze układały się jej podobnie,najpierw zostawiało się torebkę na stole,szukało papierosów,patrzyło przez okno,paląc zaciągało się głęboko dymem,robiło się jakąś uwagę na temat tapet,zostawiając chłopu potrzebny czas oraz inicjatywę.

cortázar mistrz

środa, 26 sierpnia 2015

wszystkie chwyty dozwolone

Chwytam się różnych rzeczy,
śniegu, drzew, niepotrzebnych telefonów,
czułości dziecka, wyjazdów,
wierszy Różewicza,
snu, jabłek, porannej gimnastyki,
rozmów o błogich własnościach witamin,
wystaw awangardowej sztuki,
spacerów na kopiec Kościuszki, polityki,
muzyki Pandereckiego,
żywiołowych katastrof w obcych krajach,
rozkoszy moralności i rozkoszy niemoralności,
plotek, zimnego tuszu, zagranicznych żurnali,
nauki włoskiego języka,
sympatii dla psów, kalendarza.


Chwytam się wszystkiego,
żeby się nie zapaść
w przepaść.


czwartek, 13 sierpnia 2015

dziś

Dawniej się trzeba było zużyć, przeżyć,
by przestać kochać, podziwiać i wierzyć;
dziś - pierwsze nasze myśli są zwątpieniem,
nudą, szyderstwem, wstrętem i przeczeniem.
Dzieci krytyki, wiedzy i rozwagi,
cudzych doświadczeń mając pełną głowę,
choćby nam dano skrzydła Ikarowe,
nie mielibyśmy do lotu odwagi.
My nie tracimy nic, bośmy od razu
nic nie przynieśli -- i tylko nam bywa
tak źle, że na złe takie brak wyrazu,
a serce pęka w nas i we krwi pływa

!

K.K.T

piątek, 3 lipca 2015

gombro

-dumne są,trudne,skryte,nie chcą wpuszczać byle kogo do serc,wolą zagryźć się same

-nerwowa natura,wstydliwość,nadmierna czułość,nadmierna sercowość

[bakakaj:zbrodnia z premedytacją]

sobota, 27 czerwca 2015

staff

budowałem na piasku i zwaliło się
budowałem na skale i zwaliło się
teraz budując zacznę
od dymu z komina

czwartek, 25 czerwca 2015

niedoczekanie

toksygologia nowotwór sztylety słów zaszczuły mnie wcisnęły w najgłębszy kąt kulę się w sobie i mnę nadwrażliwość jest patologią narasta we mnie nowotór obce egoistyczne ciało pracujące już tylko dla siebie klaustrofobicznie zamknięte na świat zewnętrzny i pasożytniczo samowystarczalny niezdolny do obiektywnej oceny, współżycia paraliżuje mi ruchy zupełnie niepotrzebne zbyt dużo energii pochłania życie wewnętrzne jak powiedział pawłow winny jest słaby układ nerwowy ze strachu otwieram szeroko oczy i drgam stały pierwiastek destrukcji wszystko to moje indywidualne w mojej transkrypcji i dlatego nierozpoznawalne

wtorek, 23 czerwca 2015

sobota, 20 czerwca 2015

nie-wola

Jestem zdecentralizowana
zdekoncentrowana
patrzę jak za oknem
marnują się czereśnie
dojrzałe i zdrowe
które w najlepszym wypadku przypadną szpakom
a jeśli nie,to nic,zmarnują się
tylko dlatego,że rosną na czubku drzewa
i nie ma do nich dostępu

niedziela, 7 czerwca 2015

krawnik

boleję,zjadają mnie robaki, goszczą się we mnie grzyby,mam ponadgryzaną duszę i trzaskają mi wnętrzności,trzymam się jeszcze pozorów,pozornie jestem spójna,nazrywałam już chabrów do mojej białej sukienki, do ciebie, do naszych okiennic,krwawię nie przez ciebie,nie z braku,zupełnie obok,sama,miękkie i blade wnętrzności w nie-przytulnej skorupce,myślę o śmierci zanim zasnę jak o największej czułości, której się boję,przed którą powstrzymuje mnie-śmieszne-miłość do tych kilku co bolą mnie po drugiej stronie policzka no i strach przed drugim aktem

widziałem rozliczne tłumy
z pustą leniwą duszą

niedziela, 31 maja 2015

składam się z ciągłych powtórzeń

Bez względu na to,co się będzie działo,nie ma mnie w domu,nic nie wiem, nie odpowiadam, nie piszę, nie podejmuję żadnej inicjatywy.
Mijają trzy dni. Przekonuję sama siebie, że to,nad czym postanowiłam się nie zastanawiać,nie istnieje,ale nie mogę przestać o tym myśleć (...)

[muriel barbery]

///

nie patrzę
nie dotykam się
w niepewności tkwię
 

sobota, 30 maja 2015

00:00

noe wyciągnął arkę a córka noego ubrała kaftan przeciwpowodziowy zbiera się na burzę - więc trochę panikujemy sprzedaję się za ciastka a za zwierzenia płacę poświęceniem to znaczy rehabilituję martwych i pozwalam się kochać jestem w tym bierna zupełnie nie tak jak chciałabym a chciałabym dużo  <no ale kiedy zostajemy sami to zyjemy marzeniami-o dalekich podróżach i o wielkich wygranych> pożera mnie strach strach ma zielone oczy i silne ręce przyniosłam mu szczęście i paczkę fajek czasami to wystarczy żeby być wdzięcznym <zupełnie przypadkowo kiedy czegoś nie chcę udaje mi się to osiągnąć> ja też czasami przypadkowo dziś na przykład zapomniałam się i byłam dobra trochę bolały mnie oczy a poza tym zrobiłam to nie dla siebie a to znaczy że miałam wolne od czucia i od myślenia w końcu jest piątek wieczór i należy mi się odpoczynek od bólu całego świata niewygodnego nerwowego drgania powiek

środa, 20 maja 2015

jak się panu żyje z inną?

Mój mały,takich listów do nikogo nie pisałam. Znam wszystko: i Pańską powierzchowność, i niepoważność i pustkę [bowiem Pan jest-pusty], ale Pańska ziemska powierzchowność [wyrachowana wrażliwość na duszę innego] jest mi droższa od innych dusz."

[марина цветаева]

wtorek, 19 maja 2015

siedmiu nie zawsze wspaniałych

końcem dotknęły i mnie
tej niewoli bezsensy
nie mogłem nic zrobić
miałem związane rzęsy
mając życie miałkie
na duszy kalekie
chciałem z sobą skończyć
i zmrużyć powiekę

lao che!

poniedziałek, 4 maja 2015

rozmowy na ulicy

-trzeba kuć żelazo póki gorące
a moje żelazo wystygło ja stygnę a ty śpisz tracę wdzięk i wiarę straciłam już dawno wzbiera we mnie złość na ciebie chłopczyku żeś jej spierdolił pół życia to że mnie pali w przełyku i boli po tobie przeżyję ale drażnisz mnie niemożebnie

środa, 22 kwietnia 2015

sygnały


Wszyscy wstrzymali oddech.
Nie było wiadomo, czy woła człowiek,
czy też zawodzi spóźniony ptak.
Ten sam głos powtórzył się raz jeszcze,
wówczas chłopcy zdecydowali się odkrzyknąć.
Przez cichy uśpiony las,
przez noc bieszczadzką szedł sygnał.
Jeśli to człowiek – mógł go usłyszeć.
Jednakże tamten głos już nie odezwał się więcej.

I właśnie wówczas, gdy wszyscy zamilkli,
nasłuchując, czy się nie odezwie,
mnie nagle błysnęła inna myśl: też o sygnałach –
myśl ta wróciła do mnie dzisiaj
pomiędzy profilem Andrzeja
a wieżą starego ratusza
w naszym mieście –
dziś między godziną piątą a szóstą po południu,
(...)
wówczas myślałam o sygnałach, które nie mogą się z sobą spotkać.
A była to myśl o Andrzeju i o mnie.
I poczułam, jak trudno jest żyć.
Tej nocy było mi tak strasznie ciężko,
choć była to naprawdę wspaniała i pełna tajemnic natury noc bieszczadzka.
Wszystko wokół zdawało mi się
tak bardzo potrzebne
i tak zharmonizowane z całością świata,
tylko człowiek wytrącony i zagubiony.
Nie wiem zresztą, czy każdy człowiek,
ale wiem na pewno, że ja.

***

Teresa – Teresa – Teresa –
jakby punkt jakiś przedziwny moich dojrzewań –
już nie pryzmat pozornych promieni,
ale człowiek prawdziwego światła.
I wiem, że nie mogę iść dalej.
Wiem, że nie będę już szukał.
Drżę tylko na myśl, że tak łatwo
mogłem ją stracić.

Od kilku lat szła obok mnie, a nie wiedziałem,
że to właśnie ona idzie i dojrzewa.
Wzdragałem się przyjąć to,
co najwspanialszym dziś jest dla mnie darem.
Po kilku latach widzę to wyraźnie,
że drogi, które powinny się rozbiec,
zbliżyły nas właśnie do siebie.
Tych kilka lat to czas bezcenny,
by zorientować się w skomplikowanej
mapie sygnałów i znaków.

Tak trzeba.

[K. Wojtyła - Przed sklepem jubilera]

czwartek, 16 kwietnia 2015

so true!

"Bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi
za waszą czułość w nieczułości świata, za niepewność - wśród jego pewności
za to, że odczuwacie innych tak jak siebie samych zarażając się każdym bólem
za lęk przed światem, jego ślepą pewnością, która nie ma dna
za potrzebę oczyszczania rąk z niewidzialnego nawet brudu ziemi
bądźcie pozdrowieni.

Bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi
za wasz lęk przed absurdem istnienia
i delikatność niemówienia innym tego co w nich widzicie
za niezaradność w rzeczach zwykłych i umiejętność obcowania z niezwykłością
za realizm transcendentalny i brak realizmu życiowego,
za nieprzystosowanie do tego co jest a
przystosowanie do tego co być powinno
za to co nieskończone - nieznane - niewypowiedziane
ukryte w was.
Bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi
za waszą twórczość i ekstazę
za wasze zachłanne przyjaźnie, miłość i lęk
że miłość mogłaby umrzeć jeszcze przed wami.
Bądźcie pozdrowieni
za wasze uzdolnienia - nigdy nie wykorzystane -
(niedocenianie waszej wielkości nie pozwoli
poznać wielkości tych, co przyjdą po was)
za to, że chcą was zmieniać zamiast naśladować
że jesteście leczeni zamiast leczyć świat
za waszą boską moc niszczoną przez zwierzęcą siłę
za niezwykłość i samotność waszych dróg
bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi."

Kazimierz Dąbrowski

czwartek, 9 kwietnia 2015

Nono był poliglotą. Mówił pięcioma lub sześcioma językami i stale uczył się nowego. Przyjaźnił się z ludźmi, którzy dobrze grali w preferansa albo umieli prowadzić poważne rozmowy. Do innych nie miał nerwów. 

miljenko jergović-ojciec

wtorek, 31 marca 2015

bardzo

chciałabym być normalna zdrowa silna i wesoła
umieć pływać i grać z tobą siatkówkę

środa, 25 marca 2015

świetlicki

Ty jesteś anioł.
Ja jestem trup.
Ty jesteś prawda.
Ja jestem gówno prawda.

Ty jesteś anioł.
Ja jestem trup.
Powiedz jak rozmawiają
anioły z trupami,
ciała eteryczne
z ciałami umarłych.
Ty jesteś czysta,
ja jestem po dwudziestu rozwodach.

Więc możesz sobie pójść z tym nieznajomym
mężczyzną, to być może jest
Jezus Chrystus, on uwielbia takie
podstępy. Idź i nie przepraszaj!
Wszystkie banknoty, kótrych dotykałaś
do tej pory - są w twoim posiadaniu,
wszystkie światła, które widziałaś
-zapłonęły nad tobą. Idź i nie przepraszaj!

[anioł/trup]

***

A jeszcze napisz o tym, że mnie bijesz
- skoro piszesz o wszystkim.
A jeszcze napisz, że mnie zdradzasz
z urojeniami. Że martwiejesz
i że zmartwiały godzinami siedzisz
na krześle. I nic nie wyrażasz.

Wyłączyłam komórkę, abyś nie miał dostępu.
Poszłam pocieszać przyjaciółki, one
mnie nie pocieszą nigdy.
Może znowu powróci idealny materiał
na przyjaciela, powie mi: rzuć go!

(...)

[dominikana]

sobota, 21 marca 2015

czysta fizyka

drżało,pociły się ręce i chciało się ściągnąć za ciepłe buty i chciało się kochać się wolno lepko i słodko twoje delikatne małżowiny uszne a w ustach sucho i język przysychał wargi pękały jedna po drugiej i grzało drżące powietrze brzmiało mi w uszach

piątek, 13 marca 2015

nieznośna

Tak wyglądają chwile, w których rodzi się miłość: 
kobieta nie może się oprzeć głosowi,
który wywołuje na zewnątrz jej zalęknioną duszę, 
mężczyzna nie może się oprzeć kobiecie, 
której dusza jest wrażliwa na jego głos.

nadwrażliwość, trzesące się ręce i wino bez kieliszków oto są skutki dwudziestoletnich ciał o blond pigmentach posadzonych na jednej ławce w cieple ubrań i zimowego wieczoru płonące serduszka oczki i policzki chodź już chodź nie widzisz co mi grozi chłopcy i ich umięśnione klatki nie widzisz że nie umiem zapanować nad sobą instynktownie mrużę oczy i obniżam głos uratuj mnie od niepokoju każ mi być wierną 

mała wiosna

myślę sobie,że w życiu naprawdę nie chodzi o szczęście, ani o udany związek (miłość życia),ani o podróże, ani o życiową misję,ani o spełnienie i też nie o wieczną melancholię i poezję, bo to są wszystko STANY PRZEJŚCIOWE, w każdym nieszczęściu jest słodycz dna i spokój smutku a w każdym szczęściu i spełnionym marzeniu jest element pustki,strachu przed stratą i znudzeniem, które w końcu i tak przychodzi. Nie chodzi więc ani o szczęście ani o cierpienie, ani o święty spokój ale o MIŁOŚĆ, której nie umiemy sami z siebie wykrzesać ani poznać,o Miłość, której źródłem jest Bóg, absolutną i niepojętą, do której nie jesteśny zdolni,a która napełnia nasze martwe, egoistyczne życia duchem, ożywia, wyciąga z grobów,działa cuda, bez której jesteśmy tylko smutnym kawałkiem mięsa,niespokojnego i niemożliwego do zaspokojenia. Bez Niej jest w nas tyle bez-sensu, tyle smutku,tęsknot i to Wielkie Pragnienie Zatracania się-w fajkach, w piciu, w dotykaniu,w zapominaniu, w smutku, w Czymkolwiek

czwartek, 12 marca 2015

znaki

na pewno znasz te poranki gdy
wszystko co widzisz obietnicą Cudu jest

jeśli wiesz co chcę powiedzieć

środa, 11 marca 2015

me and armini

najtrudniej jest mi milczeć, to znaczy pozostać bierną wtedy kiedy trzeba. nie pamiętać o twoich urodzinach, chociaż życzę ci wszystkiego najlepszego. nie przyjechać z ciepłą herbatą,kiedy nie umiesz określić czy masz kaszel mokry czy suchy. nie dziękować za życzenia,których mi nie złożyłeś. nie wkładać ci w usta słów. w ogóle niczego. grać roztargnioną. i honorową. ratować się jakoś. swoją dumę. czekać z czatem włączonym tylko dla jednej osoby. trzeba mieć mocne nerwy. a ja jestem kontaktowa. żywa. ja bardzo kocham ludzi. siedzieć z ludźmi. tracić czas. pieniądze. opuszczać zajęcia. zarywać noce. lubię ciepło, chociaż od kiedy pamiętam bałam się wiosny. i głośnego śmiechu. no tak. trzeba mieć silną wolę. trzeba poczekać. trzeba się wstrzymać i zrobić ci miejsce. mój drogi

czwartek, 5 marca 2015

złodzieje zapalniczek

ja bolę
ty bolisz
nie,ty nie bolisz
wiało wiało i przywiało deszcz ze śniegiem
moją małą boli uszko
szanse połączenia naszych gamet znowu są znikome
czuję się smutna
chociaż od poniedziałku ćwiczyłam poczucie humoru
wczoraj wieczorem zbiłeś mnie na kwaśne jabłko
a potem spałam twardo jak kamień
i wyzdrowiało mi prawe oko
usuwam cię z twardego dysku mojej pamięci
pieszczę się z moim bólem
wyrosły mi kolce
po co róży kolce? чтобы защищаться

лучше б я тебя не знала
незнакомая была
мое б сердце не страдало
как спокойная была

sobota, 14 lutego 2015

lista spraw

-rajstopy!
-pościel
-kukurydza,szynka,ser,(pietruszka)
-malowanie
-Lou Andreas Salome ♥
-pochwalić garnitur
-biblioteka

wtorek, 10 lutego 2015

niedziela, 8 lutego 2015

czekając na godota

ESTRAGON: No więc tak. (Zbiera myśli.) Gałąź... gałąź... (Ze złością) No nie rozumiesztego?
VLADIMIR: Bez ciebie ani rusz.
ESTRAGON (z wysiłkiem): Gogo lekki -- gałąź nie złamana -- Gogo trup. Didi ciężki --gałąź złamana -- Didi sam. (Pauza.) A jak...Szuka odpowiedniego sformułowania.
VLADIMIR: Rzeczywiście, nie pomyślałem o tym.
 ESTRAGON (znalazłszy): A jeśli wytrzyma więcej,wytrzyma i mniej.
VLADIMIR: Ale czy ja jestem cięższy?
ESTRAGON: Sam powiedziałeś. Ja tam nie wiem.Szansa jest pół na pół. Albo prawie.
VLADIMIR: Więc co robimy?
 ESTRAGON: Nic. Tak jest bezpieczniej.
 VLADIMIR: Czekajmy, zobaczymy, co nam powie.
ESTRAGON: Kto?
 VLADIMIR: Godot.
 ESTRAGON: O, bardzo słusznie.
VLADIMIR: Musimy wpierw jasno wiedzieć co i jak.
ESTRAGON: Z drugiej strony, może lepiej kuć żelazo, póki gorące,.
VLADIMIR: Ciekaw jestem, co nam zaproponuje.Przyjmiemy to albo odrzucimy.
ESTRAGON: A o cośmy go właściwie prosili?
VLADIMIR: Nie było cię tam?
ESTRAGON: Nie  uważałem.
VLADIMIR: Och... O nic konkretnego.
 ESTRAGON: Tak jak w modlitwie.
VLADIMIR: Właśnie tak.
ESTRAGON: Nieokreślona bliżej prośba.
VLADIMIR: Dokładnie tak.
 ESTRAGON: I co on odpowiedział?
VLADIMIR: Że zobaczy.
ESTRAGON: Że niczego nie obiecuje.
VLADIMIR: Że musi to przemyśleć.
ESTRAGON: Spokojnie.
VLADIMIR: Pomówić z rodziną.
ESTRAGON: Z przyjaciółmi.
VLADIMIR: Z agentami.
ESTRAGON: Z korespondentami.
VLADIMR: Przejrzeć papiery.
ESTRAGON: Sprawdzić konto.
VLADIMIR: Zanim podejmie decyzję.
ESTRAGON: Zwykła kolej rzeczy.
VLADIMIR: Prawda?
ESTRAGON: Chyba tak.
VLADIMIR: Ja też tak myślę

czwartek, 5 lutego 2015

winny

jestem
przestrzenią intertekstualną
jesteś
słaby(m)
tani(m)
winem
już
już
wietrzejesz mi
z głowy

wtorek, 3 lutego 2015

poniedziałek, 2 lutego 2015

/

.. i ten kuszący napis: Palenie zabija


ps. (23:30)

"Jeszcze trochę czekaj. Jeszcze trochę, ja też nie jestem szczęśliwy."
[Marek Hłasko do Agnieszki Osieckiej]

poniedziałek, 26 stycznia 2015

insomnia

pieszczota spojrzeń
przejmuje
rozbiera mnie
dreszczem
cała jestem w gorączce

Na krańcach mojego ciała,
tam gdzie skóra,
czekaj na mnie.

Przyjdę,ale to tak daleko.
[ann ś.]

niedziela, 25 stycznia 2015

hermina (II)

"-Daj mi dwie albo trzy marki-powiedziała.-Zjadłam tam coś niecoś.
Dałem jej moją portmonetkę,odeszła z nią i wróciła niebawem. -Teraz mogę jeszcze chwilkę posiedzieć z tobą,potem muszę znów odejść,umówiłam się z kimś. Przeraziłem się. - Z kim? - zapytałem pospiesznie. - Z jednym panem, mój mały. Zaprosił mnie do baru "Odeon". - A ja myślałem,że nie zostawisz mnie samego. -No, to trzeba było mnie zaprosić wcześniej. Ktoś cię ubiegł. Ale dzięki temu zaoszczędzisz dużo pieniędzy. Czy znasz ten lokal "Odeon"? Po północy...tylko szampan. Fotele klubowe,orkiestra murzyńska, szyk!
Tego nie przewidziałem.
- Ach- prosiłem- pozwól,że ja cię zaproszę. - Uważałem to za rzecz oczywistą,zaprzyjaźniliśmy się przecież. -Pozwól się zaprosić,dokąd tylko zechcesz, proszę cię. - To ładnie z twojej strony. Ale widzisz,słowo jest słowem, przyjęłam zaproszenie i pójdę tam. Nie trudź się już! Chodź, wypij jeszcze kropelkę,mamy w butelce jeszcze trochę wina. Wypijesz je, a potem grzecznie pójdziesz do domu i będziesz spał. Przyrzeknij mi to.
(...) Podała mi rękę i dopiero teraz zwróciłem na nią uwagę, ręka,która harmonizowała z jej głosem,piękna i krągła,mądra i dobrotliwa. Dziewczyna śmiała się szyderczo, kiedy całowałem jej rękę.
W ostatniej chwili odwróciła się i dodała: - chcę ci jeszcze coś powiedzieć w sprawie Goethego. Widzisz, tak jak ci się to przydarzyło z Goethem, że nie mogłes znieść jego obrazu, tak i mnie przydarza się to czasem ze świętymi. - Ze świętymi? Taka jesteś pobożna? - Nie,niestety, nie jestem pobożna,ale niegdyś byłam i kiedyś znów będę. Dziś nie ma czasu na pobożność. - Czasu? Czy na to trzeba czasu? - O tak. Na pobożność trzeba czasu,trzeba nawet czegoś więcej:niezależności od czasu! Nie możesz być na serio pobożnym a równocześnie żyć w rzeczywistości i do tego traktować ją poważnie:czas,pieniądze,bar "Odeon" i całą resztę."

wtorek, 20 stycznia 2015

sweetie

nie szanujesz mnie, Sweetie, dziś na parę godzin przestałam być egositką, ale pod wieczór puściły mi nerwy i się rozbolałam, z-nie-cierp-liwiłam,я жду с огромным нетерпением встречи с тобой, pisałam w zeszycie do gramatyki i na zaparowanych szybach w tramwajach, ale teraz wypierdalaj Kochanie, muszę jakoś ładnie pachnieć, bo przyciągam do siebie ludzi dla których nie mam miłości, no, ale cóż to ciebie,Najsłodszy obchodzi, że mnie przed nimi nie schowasz,nie mogę cię przecież obwiniać za brak radości do życia ani za to,że mnie pogrzebałeś żywcem,och niechcący,Kochanie! przez nieuwagę

całuję cię tuż pod powieką i nad lewym kącikiem ust
a.

niedziela, 18 stycznia 2015

notatki z wykładów

"Sentymentalny,nastrojowy jednocześnie niesłychanie melodyjny i liryczny jest jednocześnie modelowym przykładem przegranego w życiu poety przeklętego choć sam przecież odnosi spore sukcesy literackie. Lecz jego biografia to ciągła szarpanina (…) między upadkami i próbami podniesienia się w oparciu o wiarę religijną. Poniekąd kontynuuje romantyczny liryzm,ale w tonacji bardzo kameralnej, osobistej, bez retoryki i patosu, z delikatnymi,niejako pastelowymi obrazami raczej sugerującymi odcienie uczuć niż nazywającymi je wyraźnie. Otwiera drogę nowej wrażliwości dekadentów i symbolistów poprzez kult słabości, melancholii, braku nadziei, w sumie nastrojów rozczarowania i pesymizmu bardzo modnych w latach „końca wieku”."

O Paul'u Verlaine [K.Dybeł, J. Prokop, Historia literatury...]

***

"Niezależnie od tego gdzie akurat jesteś- czy w Bukareszcie czy na koncercie Turnaua, nikogo to nie obchodzi. Próżno umieszczasz informację o swojej lokalizacji na Facebooku, skoro nie wzbudza to zainteresowania. Niczego nie zmienia fakt,że ktoś to może i zlajkował. To prawdopodobnie przez przypadek. Ludzie są teraz tacy nerwowi,klikają wszystko bez opamiętania,by jakoś się w życiu zachować"
[R. Bryndal, Zbyt długa samotność, „Chimera”2014, nr12/1]


Mr Click-DoubleClick kołysze mnie do snu


niedziela, 11 stycznia 2015

rozproszeni

Wszystko nam się pomieszało,pora nocy i pora dnia, pora spania i pora działania,praca z odpoczynkiem,dobrobyt z duchową nędzą,nadmiar z nienasyceniem a nuda z głodem, mam wrażenie,że właśnie ta łatwość we wszystkim tak nas otępia,kaleczy i czyni nas tak bardzo bez-wolnymi, słabymi, rozproszonymi. Jesteśmy prze-syceni nadmiarem wrażeń,doznań,możliwości,to trudny i nieurodzajny grunt dla miłości, obfity w przeoczenia i nie-cierpliwość,nie zdążysz poczuć,że zniknęłam kiedy zastąpi mnie ktoś inny,ktoś równie miły, z równie korzystną ofertą,z której żal nie skorzystać. Stało się to nasze życie jałowe i płaskie, bo nie trzeba już czekać, tracimy bez-cenny czas na oglądanie seriali i przeglądanie wpisów powstałych z nudy, albo potrzeby bycia zauważonym. Nasze biedne, wygodne życie, z którego uciekła miłość. Jesteśmy już tak osłabieni,że nie możemy dźwignąć nie tylko porażki,ale nawet ciszy, prostego oczekiwania, a cóż dopiero jednej z najtrudniejszych -próby codziennej monotonii
tęsknię czasami za wsią i czerwoną sukienką, tam wcale nie jest łatwiej ani idea-lniej,ale tęsknię, za pracowitymi dniami powszednimi i świątecznymi od święta, ze sprzątaniem w sobotę i wieczornym łuskaniem orzechów w zimie, za życiem z sensem i obrządkiem, w którym się pracuje,odpoczywa,modli, spotyka i tęskni do spełnienia marzeń przy muzyce z radia
kupiłam sobie ładną bluzkę na specjalne okazje, to dla mojego Miłego, chcę go tą bluzką ukochać
serce mi karłowacieje i boję się o twoje,takie dobre i piękne a takie zagłuszone


sobota, 10 stycznia 2015

środa, 7 stycznia 2015

nad ranem

nie wiem ile nienawiści
pomieści się w słowach
jak bardzo są higroskopijne
moje słowa
bez-silne i wściekłe
z nadmiaru
skraplają się łzami

miłość na-brzmiewa we mnie
słowami
jestem brzemienna
rodzę
skraplam się
rosą złotą i czułą

i trochę mi smutno na tę obojętność zdarzeń

niedziela, 4 stycznia 2015

hermina

"popychany przez tłum znalazłem się przy stoliku obok bufetu,ładna blada dziewczyna siedziała tam na ławce przy ścianie, w lekkiej,głęboko wyciętej sukience ze zwiędłym kwiatem we włosach. Widząc,że się zbliżam,dziewczyna spojrzała na mnie z uwagą i przyjaźnie, po czym uśmiechając się posunęła się trochę na bok,żeby mi zrobić miejsce. -Czy można? Zapytałem i usiadłem obok niej. -Oczywiście,że możesz-powiedziała. A kim ty właściwie jesteś? -Dziękuję-powiedziałem-nie mogę absolutnie iść do domu, nie mogę,chcę tu zostać,przy pani jeśli pani pozwoli. Nie,nie mogę iść do domu. Skinęła głową, jakby mnie rozumiała,a podczas tego ruchu obserwowałem loczek, który z czoła spadał jej koło ucha;spostrzegłem też,że zwiędły kwiat był kamelią. Z tamtej sali grzmiała muzyka,przy bufecie kelnerki spiesznie wykrzykiwały zamówienia.-No, to zostań tutaj-powiedziała tonem,który sprawił mi ulgę. (...) Przetarła mi okulary, teraz dopiero zobaczyłem ją dokładnie, bladą wyrazistą twarz,usta uszminkowane krwistą czerwienią,jasne szare oczy,gładkie chłodne czoło i krótki, mocno skręcony loczek nad uchem. Poczciwie i trochę kpiąco zajęła się moją osobą,zamówiła wino, trąciła się ze mną kieliszkiem,przy czym zerknęła w dół na moje buty. -O mój Boże,gdzieżeś ty był, wyglądasz jakbyś piechotą przyszedł z Paryża. (...) Zamówiła kanapkę i kazała mi jeść,nalała mi wina i kazała mi pić,ale nie za szybko. Potem pochwaliła mnie za posłuszeństwo."
[h.hesse-wilk stepowy]