Pisać unikając zbędnych sfromułowań. Nie jestem przecież dziewiętnastowiecznym pisarzem!
Dziwne,że chociaż nasze geny są z góry i precyzyjnie określone my sami jesteśmy wielką niespodzianką,totalnie o d r ę b n y m bytem,wybrykiem natury,nad którym nikt nie ma kontroli i którego, mimo podobieństw, nikt nie może zrozumieć.
Dlatego nie wiem, czy każdy dochodzi do momentu, w którym czuje bez-sens i bez-cel wszelkich usiłowań? Całej tej krzątaniny, posiadania masy niepotrzebynch gratów,tych fizycznych i meta-fizycznych, wszechobecne wyjałowienie.
Sensowne są jedynie wiosenne burze, trochę niezdecydowane, jak wszystko w tym mieście,a jednak robią wrażenie, wprowadzają element wyższej konieczności schowania się przed deszczem.
Dziwne-myślała smętnie Mama Muminka. Dziwne, że ludzie mogą stać się smutni,a nawet źli, gdy życie staje się zbyt łatwe. Ale tak to już jest. I wtedy najlepiej zacząć od nowa, od drugiego końca.
Mój Boże, jakoś tu dużo patosu,a i radość jeśli jest,to tylko kontrolowana
transcendencja
ambiwalencja
nonszalancja
zwłaszcza to ostatnie lubię
lubię też dziewczyny z krótkimi włosami i drobną twarzą, z takim zmysłowym napięciem w twarzy pięknej i pewnej. gdybym mogła wybierać byłabym właśnie taka
ach gdyby,gdyby,moi drodzy. co się stało. co się ze mna stało. chyba ktoś wyciął mi w sercu jakiś nerw. serce i rozum odmawiają mi posłuszeństwa. ciało przestaje czuć. staję się panną nikt i nikt już nie będzie pisał moich inicjałów na marginesach. zniknę około trzydziestki z tego niezdecydowania. już nie słychać mnie w słuchawce, kiedy się do mnie dzwoni. jeżeli kiedyś napisałam coś najsłabszego na świecie to właśnie dzisiaj. naprawdę,nie wiem dlaczego
Znów do mnie przyszła z samego rana,
jeszcze zaspana, niedoubrana,
w osobie własnej Jej Eminencja -
Ambiwalencja.
Minutę po niej zaraz się zjawił
co nieco senny, lecz wszedł na jawie,
ten, z którym nieźle też jestem zżyty -
Mister Sceptycyzm.
Po chwili ciszy znowu pukanie,
szyfr już poznaję, wiem, kto w drzwiach stanie,
miło ją widzieć, choć wpada co dnia -
Panna Ironia.
A to nie koniec, bo jeszcze czwarty
gość się pojawia na ranne party,
bardzo mi bliski i w okularkach -
Kolega Sarkazm.
Siadają tu, na moich krzesłach,
drylują mózg po pestce pestka.
Stoczyłem się naprawdę nisko -
wpadłem w złe towarzystwo.
Po intelektualnych wizytach
nocą przychodzi druga ekipa.
Na czele zawsze nieco nadęty
Pan Dekadentyzm.
Potem, najczęściej blisko północy,
przez ciszę domu brutalnie kroczy
ktoś, przed kim nieraz uciec nie mogłem -
Towarzysz Obłęd.
Jeszcze mnie jedna dama nawiedza,
a przy niej usiąść się nigdy nie da,
zawsze w najdroższych i modnych strojach -
Miss Paranoja.
A gdy już noc się przed słońcem chowa,
najbardziej groźna wkracza osoba.
Ma najpiękniejsze imię z mych gości -
Mania Wielkości. tekst poezja-spiewana.pl
znów do mnie przyszła z samego rana
jeszcze zaspana,niedoubrana
w osobie własnej-Jej Eminencja-
Ambiwalencja
Po intelektualnych wizytach
nocą przychodzi druga ekipa
na czele zawsze nieco nadęty
Pan Dekadentyzm
Potem, najczęściej blisko północy
przez ciszę domu brutalnie kroczy
ktoś,przed kim nieraz uciec nie mogłem
Towarzysz Obłęd
Jeszcze mnie jedna dama nawiedza
a przy niej usiąść się nigdy nie da
zawsze w najdroższych i modnych strojach
Miss Paranoja
A gdy już noc się przed słońcem chowa
najbardziej groźna wkracza osoba
ma najpiękniejsze imię z mych gości
Mania Wielkości
[M.L. inispired by Ł.]
Znów do mnie przyszła z samego rana,
jeszcze zaspana, niedoubrana,
w osobie własnej Jej Eminencja -
Ambiwalencja.
tekst poezja-spiewana.pl
Znów do mnie przyszła z samego rana,
jeszcze zaspana, niedoubrana,
w osobie własnej Jej Eminencja -
Ambiwalencja.
Minutę po niej zaraz się zjawił
co nieco senny, lecz wszedł na jawie,
ten, z którym nieźle też jestem zżyty -
Mister Sceptycyzm.
Po chwili ciszy znowu pukanie,
szyfr już poznaję, wiem, kto w drzwiach stanie,
miło ją widzieć, choć wpada co dnia -
Panna Ironia.
A to nie koniec, bo jeszcze czwarty
gość się pojawia na ranne party,
bardzo mi bliski i w okularkach -
Kolega Sarkazm.
Siadają tu, na moich krzesłach,
drylują mózg po pestce pestka.
Stoczyłem się naprawdę nisko -
wpadłem w złe towarzystwo.
Po intelektualnych wizytach
nocą przychodzi druga ekipa.
Na czele zawsze nieco nadęty
Pan Dekadentyzm.
Potem, najczęściej blisko północy,
przez ciszę domu brutalnie kroczy
ktoś, przed kim nieraz uciec nie mogłem -
Towarzysz Obłęd.
Jeszcze mnie jedna dama nawiedza,
a przy niej usiąść się nigdy nie da,
zawsze w najdroższych i modnych strojach -
Miss Paranoja.
A gdy już noc się przed słońcem chowa,
najbardziej groźna wkracza osoba.
Ma najpiękniejsze imię z mych gości -
Mania Wielkości. tekst poezja-spiewana.pl