czwartek, 24 kwietnia 2014

ambiwalencja

Pisać unikając zbędnych sfromułowań. Nie jestem przecież dziewiętnastowiecznym pisarzem!
Dziwne,że chociaż nasze geny są z góry i precyzyjnie określone my sami jesteśmy wielką niespodzianką,totalnie o d r ę b n y m bytem,wybrykiem natury,nad którym nikt nie ma kontroli i którego, mimo podobieństw, nikt nie może zrozumieć.
Dlatego nie wiem, czy każdy dochodzi do momentu, w którym czuje bez-sens i bez-cel wszelkich usiłowań? Całej tej krzątaniny, posiadania masy niepotrzebynch gratów,tych fizycznych i meta-fizycznych, wszechobecne wyjałowienie.
Sensowne są jedynie wiosenne burze, trochę niezdecydowane, jak wszystko w tym mieście,a jednak robią wrażenie, wprowadzają element wyższej konieczności schowania się przed deszczem.
Dziwne-myślała smętnie Mama Muminka. Dziwne, że ludzie mogą stać się smutni,a nawet źli, gdy życie staje się zbyt łatwe. Ale tak to już jest. I wtedy najlepiej zacząć od nowa, od drugiego końca.
Mój Boże, jakoś tu dużo patosu,a i radość jeśli jest,to tylko kontrolowana
transcendencja
ambiwalencja
nonszalancja
zwłaszcza to ostatnie lubię
lubię też dziewczyny z krótkimi włosami i drobną twarzą, z takim zmysłowym napięciem w twarzy pięknej i pewnej. gdybym mogła wybierać byłabym właśnie taka
ach gdyby,gdyby,moi drodzy. co się stało. co się ze mna stało. chyba ktoś wyciął mi w sercu jakiś nerw. serce i rozum odmawiają mi posłuszeństwa. ciało przestaje czuć. staję się panną nikt i nikt już nie będzie pisał moich inicjałów na marginesach. zniknę około trzydziestki z tego niezdecydowania. już nie słychać mnie w słuchawce, kiedy się do mnie dzwoni.  jeżeli kiedyś napisałam coś najsłabszego na świecie to właśnie dzisiaj. naprawdę,nie wiem dlaczego

Znów do mnie przyszła z samego rana,
jeszcze zaspana, niedoubrana,
w osobie własnej Jej Eminencja -
Ambiwalencja.

Minutę po niej zaraz się zjawił
co nieco senny, lecz wszedł na jawie,
ten, z którym nieźle też jestem zżyty -
Mister Sceptycyzm.

Po chwili ciszy znowu pukanie,
szyfr już poznaję, wiem, kto w drzwiach stanie,
miło ją widzieć, choć wpada co dnia -
Panna Ironia.

A to nie koniec, bo jeszcze czwarty
gość się pojawia na ranne party,
bardzo mi bliski i w okularkach -
Kolega Sarkazm.

Siadają tu, na moich krzesłach,
drylują mózg po pestce pestka.
Stoczyłem się naprawdę nisko -
wpadłem w złe towarzystwo.

Po intelektualnych wizytach
nocą przychodzi druga ekipa.
Na czele zawsze nieco nadęty
Pan Dekadentyzm.

Potem, najczęściej blisko północy,
przez ciszę domu brutalnie kroczy
ktoś, przed kim nieraz uciec nie mogłem -
Towarzysz Obłęd.

Jeszcze mnie jedna dama nawiedza,
a przy niej usiąść się nigdy nie da,
zawsze w najdroższych i modnych strojach -
Miss Paranoja.

A gdy już noc się przed słońcem chowa,
najbardziej groźna wkracza osoba.
Ma najpiękniejsze imię z mych gości -
Mania Wielkości. tekst poezja-spiewana.pl
 znów do mnie przyszła z samego rana
jeszcze zaspana,niedoubrana
w osobie własnej-Jej Eminencja-
Ambiwalencja

Po intelektualnych wizytach
nocą przychodzi druga ekipa
na czele zawsze nieco nadęty
Pan Dekadentyzm

Potem, najczęściej blisko północy
przez ciszę domu brutalnie kroczy
ktoś,przed kim nieraz uciec nie mogłem
Towarzysz Obłęd

Jeszcze mnie jedna dama nawiedza
a przy niej  usiąść się nigdy nie da
zawsze w najdroższych i modnych strojach
Miss Paranoja

A gdy już noc się przed słońcem chowa
najbardziej groźna wkracza osoba
ma najpiękniejsze imię z mych gości
Mania Wielkości

[M.L. inispired by Ł.]
Znów do mnie przyszła z samego rana,
jeszcze zaspana, niedoubrana,
w osobie własnej Jej Eminencja -
Ambiwalencja.
tekst poezja-spiewana.pl

Znów do mnie przyszła z samego rana,
jeszcze zaspana, niedoubrana,
w osobie własnej Jej Eminencja -
Ambiwalencja.

Minutę po niej zaraz się zjawił
co nieco senny, lecz wszedł na jawie,
ten, z którym nieźle też jestem zżyty -
Mister Sceptycyzm.

Po chwili ciszy znowu pukanie,
szyfr już poznaję, wiem, kto w drzwiach stanie,
miło ją widzieć, choć wpada co dnia -
Panna Ironia.

A to nie koniec, bo jeszcze czwarty
gość się pojawia na ranne party,
bardzo mi bliski i w okularkach -
Kolega Sarkazm.

Siadają tu, na moich krzesłach,
drylują mózg po pestce pestka.
Stoczyłem się naprawdę nisko -
wpadłem w złe towarzystwo.

Po intelektualnych wizytach
nocą przychodzi druga ekipa.
Na czele zawsze nieco nadęty
Pan Dekadentyzm.

Potem, najczęściej blisko północy,
przez ciszę domu brutalnie kroczy
ktoś, przed kim nieraz uciec nie mogłem -
Towarzysz Obłęd.

Jeszcze mnie jedna dama nawiedza,
a przy niej usiąść się nigdy nie da,
zawsze w najdroższych i modnych strojach -
Miss Paranoja.

A gdy już noc się przed słońcem chowa,
najbardziej groźna wkracza osoba.
Ma najpiękniejsze imię z mych gości -
Mania Wielkości. tekst poezja-spiewana.pl

niedziela, 13 kwietnia 2014

w lunaparkach smutny, w lupanarach śmieszny

znowu mam lodowate ręce dlatego staram się nikogo nie dotykać

chciałabym nie spotykać [już nawet] przyjaciół,chyba boję się przy nich źle wypaść, to się nazywa "strach przed porażką?"

[strach odmieniany przez wszystkie przypadki]

jesteśmy przeartyzowani, przeerotyzowani, przewrażliwieni, przesadnie dużo myślący

a życie jest proste i składa się z codziennych czynności

na przykład strasznie jest wracać samemu w nocy, ale kiedy podzieli się drogę na stumetrowe odciniki są to dystanse dziecinnie łatwe

[dystans!]

dlaczego ze zdolnych dzieci wyrastają zagubieni i rozedrgani emocjonalnie młodociani-dorośli, nie dorośli do swych lat i do niczego w ogóle

dlaczego-choć jest tak dużo miłych i ładnych dziewcząt- mądrzy i szlachetni mężczyźni wybierają chimeryczne panny

chciałabym rozebrać się ze wszystkich przyszytych do mnie słówek, półsłówek, poglądów i wymuszonego śmiechu,to jest-co wtedy zostanie-
piękno wewnętrzne, jedwab duszy w czystej postaci, synteza treści,
spokój


piątek, 11 kwietnia 2014

rozwielitki i inne delikatne materie

Przede wszystkim-nie palić przy K. Ona jest taka delikatna. Myśli, że wszystko jest białe albo czarne. To by ją wytrąciło z równowagi. Ona jest taka naturalna. Myśli tylko o sobie i lubi opowiadać, ale kiedy mnie nie ma-tęskni i zostawia mi na poduszce miłe karteczki,taka zdezorientowana,słyszy przez ścianę mój ciężki oddech,nerwowe przebieranie myślami od dawna dla niej obcymi, mój Boże
taką być, hodować rozwielitki,mieć jakiś względny obrządek rzeczy. po coś dał nam tę głębokość wejrzeń?pytały uduchowione licealistki, ale dzisiaj takie okrągłe zdania nie są już w modzie

co innego wulgarnie poszarpane rajstopy

wszystko
byle nie
gołe
mięso
duszy


czwartek, 10 kwietnia 2014

galanterka

zlituj się
daj w końcu komuś
to rzeźbione z gliny ciało
oprawione ciasno w skórę dobrego gatunku
na pewno znajdzie się ktoś
kto będzie umiał je dobrze wykorzystać
po co je karmisz kochasz torturujesz
no,nie bądź egoistką

środa, 9 kwietnia 2014

missy seepy

kwitnący las za oknem a ja siedzę i płaczę nad moim małym, twardym serduszkiem, ze strachu przed kąsającymi wężami, które są wszędzie, wypełzają zza pralki, kryją się w ciemnościach - podkurczam wysoko nogi - i płaczę - nad połową porcji fasolki szparagowej,nad całym tym "ja mnie mój moje", nad wszystkim, czego nie straciłam i nie umiałam uratować,nad rozlanym mlekiem też

nie myśl już
zapomnij mnie
 !

czwartek, 3 kwietnia 2014

czas już,czas

"-jesteś gotowa?
-nigdy się nie jest gotowym."

***

burza nadciągnie. później,pod wieczór. pierwsza wiosenna burza. niezdrowa zieleń nienarodzonych jeszcze liści na tle ołowianego,ciężkiego nieba. powietrze pachnie elektrycznością. siedzę niespokojnie. żeby nie zjeść własnych palców kupiłam sobie inne,cieniutkie,pieczone,nie bardzo solone. idzie na burzę. zanim nadejdzie pierwsza wiosenna pełnia księżyca, zanim rozciągną Pana,między bogiem a prawdą,czternastego dnia miesiąca nisan,zgęstnieje powietrze,zaostrzą się kontury rzeczy,biały tulipan na granacie nieba,dostałam go od najpiękniejszej,marii magdaleny,kóra chciałaby tylko tańczyć,ale kiedy trzeba będzie położy się na granat (nie nieba),żeby nikogo wokół nie rozszarpało.
siedzę przy oknie.ściągam na siebie pioruny i ludzi, którzy chcieliby żeby ich ktoś  p o   p r o s t u   k o c h a ł, ludzi z zeschłą skórą,popękanym sercem, wargami nabrzmiałymi od słów do powiedzenia. dziewczynko,mówię ci - wstań, a ja bym chciała jeszcze posiedzieć,ta Twoja Miłość, słodka jak krew,której nikt na świecie nie chce,zupełnie jak mojej,albo tego chłopca,którego oczy miast wiosennieć zielenią są takie zimne i dziwne. jesteśmy wszyscy obłąkani z tej nie-miłości,z tych wyobrażeń, które nie są Tobą

tak wyglądają chwile,w których rodzi się miłość:
kobieta nie może oprzeć się głosowi,
 który wywołuje na zewnątrz jej zalęknioną duszę
mężczyzna nie może się oprzeć kobiecie,
której dusza jest wrażliwa na Jego głos

[m.k. nieznośna lekkość bytu]