-nigdy się nie jest gotowym."
***
burza nadciągnie. później,pod wieczór. pierwsza wiosenna burza. niezdrowa zieleń nienarodzonych jeszcze liści na tle ołowianego,ciężkiego nieba. powietrze pachnie elektrycznością. siedzę niespokojnie. żeby nie zjeść własnych palców kupiłam sobie inne,cieniutkie,pieczone,nie bardzo solone. idzie na burzę. zanim nadejdzie pierwsza wiosenna pełnia księżyca, zanim rozciągną Pana,między bogiem a prawdą,czternastego dnia miesiąca nisan,zgęstnieje powietrze,zaostrzą się kontury rzeczy,biały tulipan na granacie nieba,dostałam go od najpiękniejszej,marii magdaleny,kóra chciałaby tylko tańczyć,ale kiedy trzeba będzie położy się na granat (nie nieba),żeby nikogo wokół nie rozszarpało.
siedzę przy oknie.ściągam na siebie pioruny i ludzi, którzy chcieliby żeby ich ktoś p o p r o s t u k o c h a ł, ludzi z zeschłą skórą,popękanym sercem, wargami nabrzmiałymi od słów do powiedzenia. dziewczynko,mówię ci - wstań, a ja bym chciała jeszcze posiedzieć,ta Twoja Miłość, słodka jak krew,której nikt na świecie nie chce,zupełnie jak mojej,albo tego chłopca,którego oczy miast wiosennieć zielenią są takie zimne i dziwne. jesteśmy wszyscy obłąkani z tej nie-miłości,z tych wyobrażeń, które nie są Tobą
tak wyglądają chwile,w których rodzi się miłość:
kobieta nie może oprzeć się głosowi,
który wywołuje na zewnątrz jej zalęknioną duszę
mężczyzna nie może się oprzeć kobiecie,
której dusza jest wrażliwa na Jego głos
[m.k. nieznośna lekkość bytu]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz