czwartek, 28 września 2017
wtorek, 12 września 2017
wyznania
Ty, co mnie dźwigasz z tego rozproszenia, w jakim siebie roztrwoniłem, gdy od Ciebie Jednego się odwróciwszy, zagubiłem się wśród spraw tak wielu.
niedziela, 3 września 2017
środa, 2 sierpnia 2017
tuż przed
Siedzę przed lustrzanym odbiciem mojej miłości, która symetrycznie i precyzyjnie powtarza każdy mój ruch krok po kroku przybliżamy się do tafli lustra która przy byle przeciągu może potłuc się na miliony małych kawałków odbijających rzeczywistość fragmentarycznie i ostrych do krwi walczę ze sobą jak Jezus w ogrójcu, patrzę mu w oczy i ufam a cała przy tym trzęsę się ze strachu i oblewam potem, patrzę na australijski adres na kopercie i wiem,że to jest właśnie realite a jednak pieszczę się oczekiwaniem, ze ściśniętym żołądkiem zwlekam i czekam na cud
środa, 26 lipca 2017
bonobo
Bonobo to muyzka, której pierwszy raz nauczyłam się świadomie słuchać, muzyka bez słów, poznałam ją podczas pierwszej prawdziwej podróży, w Prowansji, kiedy miałam siedemnaście lat. Pamiętam straszne upały, kolor wody kiedy samolot podchodził do lądowania i Magdę, czterdziestoletnią silną kobietę, drobniutką i rudowłosą, która zawiązywała buty siedząc na podłodze i mówiła, że seks jest dobry na wszystko.
Patrząc na zdjęcia moich znajomych chciałabym pojechać wszędzie, chociaż na razie moje życie jest w bezruchu, dla mnie to faza oczekiwania. Uczę się kobiecości, to znaczy oddawania kontroli. Teraz oddałam ster dwóm mężczyznom, o ile Bóg jest mężczyzną, przyglądam się i czekam na rozwój wypadków. Uczę się patrzeć w niebo i mówić, oto ja, służebnica pańska,niech mi się stanie według słowa Twego.
Chciałabym pojechać wszędzie, zobaczyć ludzi i zupełnie puste miejsca, dużo tańczyć i włóczyć się po obcych ulicach. Raduj się w Panu, a on spełni pragnienia Twojego serca. Zbieram więc siły i czekam.
Patrząc na zdjęcia moich znajomych chciałabym pojechać wszędzie, chociaż na razie moje życie jest w bezruchu, dla mnie to faza oczekiwania. Uczę się kobiecości, to znaczy oddawania kontroli. Teraz oddałam ster dwóm mężczyznom, o ile Bóg jest mężczyzną, przyglądam się i czekam na rozwój wypadków. Uczę się patrzeć w niebo i mówić, oto ja, służebnica pańska,niech mi się stanie według słowa Twego.
Chciałabym pojechać wszędzie, zobaczyć ludzi i zupełnie puste miejsca, dużo tańczyć i włóczyć się po obcych ulicach. Raduj się w Panu, a on spełni pragnienia Twojego serca. Zbieram więc siły i czekam.
https://www.youtube.com/watch?v=-6bbM5HZz5c
wtorek, 25 lipca 2017
poniedziałek, 19 czerwca 2017
sobota, 27 maja 2017
środa, 17 maja 2017
sen
Pierwsza jest spółgłoska szczelinowa, sycząca, ledwie przecedzona przez aparat mowy nieśmiało zaczynający śpiewać to piękne imię i zaraz za nią, już z ulgą, dźwięczna, choć skromna, samogłoska miękka rzędu przedniego, dla wszystkich zrozumiała i jasna a wszystko po to,żeby przejść do sedna, podwójnej sonornej, język cofa się po tym śmiałym wystąpieniu i tuli do podniebienia, jakby szukał schronienia,a przecież to najczulsza ze spółgłosek,z nosowym brzmieniem podobnym do mruczenia, intymna,wewnętrzna i zamknięta w sobie przyjemność przedłużona jak można najdłużej aż do tego, co nieuniknione i musi przyjść, aż do wciskającej się,niecierpliwej i rzeczowej, ordynarnie otwartej, odkrytej do nieprzyzwoitości głoski tylnej,prostej jak krzyk wiejskiej kobiety,krótki,zdziwiony,bo zaraz za nim, po raz trzeci, najpiękniejsza z sonornych, happy-end.
wtorek, 16 maja 2017
czwartek, 16 marca 2017
środa, 8 marca 2017
softness
mięknę od wszystkich jego hope, wish i take care
na wspomnienie barwy jego głosu
idealnie skomponowanej
na wspomnienie barwy jego głosu
idealnie skomponowanej
wtorek, 21 lutego 2017
south of the border,west of the sun
But I couldn't just sit around, resting my hopes and dreams on vague promises. Keep on like this I thought, and I'll end up a blithering idiot, so I concentrated on keeping myself busy. (...) I tried my best to concenrate on whatever I was doing. Washing my face, I thought about that, listening to music, I was all music. It was the only way I could survive.
[H. Murakami]
[H. Murakami]
środa, 15 lutego 2017
niedziela, 12 lutego 2017
czwartek, 9 lutego 2017
czwartek, 26 stycznia 2017
dance dance dance
No promises you're gonna be happy, the Sheep Man had said.
So you gotta dance. Dance so it all keeps spinning.
[Haruki Murakami]
sobota, 21 stycznia 2017
М
Так вот она говорила, что с желтыми цветами в руках она вышла в тот день, чтобы я наконец ее нашел (...).
No więc ona mówiła, że wyszła tego dnia z bukietem żółtych kwiatów właśnie po to,
bym ją wreszcie odnalazł (...).
(Мастер и Маргарита)
No więc ona mówiła, że wyszła tego dnia z bukietem żółtych kwiatów właśnie po to,
bym ją wreszcie odnalazł (...).
(Mistrz i Małgorzata)
czwartek, 19 stycznia 2017
andrew
zielony był kolorem przewodnim tego dnia a może tylko moja uwaga była wyostrzona i skupiona na tym mistycznym, niecodziennym, niepokojącym kolorze, trendy kolorystyczne podpowiadają ochrę a haruki murakami przyciąga uwagę, chciałabym pisać tak jak on, to znaczy szczegółowo, starannie, opisując rzeczywistość z iście japońską precyzją i przywiązaniem do detalu, w ogóle staranność jest czymś czego mi zawsze brakowało, za każdym razem kiedy widzę się dokładnie oświetloną ze wszystkich stron odbitą w lustrze załamuję ręce nad stanem mojego ciała, tak nieprzystającego do panujących w centrach handlowych wysokich standardów estetycznych, a jednak ośmielam się raz po raz wracać myślami do chłopca w zielonych spodniach, który mógłby pracować jako model i którego mentalne podobieństwo ze mną uświadomiłam sobie być może za późno, na tylnym siedzeniu autokaru polskiej firmy oferującej przewozy międzynarodowe, za późno czy w sam raz, pytam siebie tocząc samotne walki z niewiarą i rzucając kotwicę w wewnętrznym świecie absurdu, z nieuleczalnym poczuciem odrealnienia, bo kiedy raz się oparło życie na kimś, kogo nie widać niekonsekwencją jest żądanie natychmiastowych i wymiernych dowodów potwierdzających korzystność dokonanego wyboru, chodzę więc po ciemku i w mróz, zgodnie z powziętym przeze mnie planem nie-pięcioletnim a zaledwie czterdziestopięciominutowym, bo choć horyzonty moje znacząco się poszerzyły i nie ograniczają się do granic mojego miasta, kraju czy nawet kontynentu, to przewidzieć jestem w stanie co najwyżej to,że pójdę dzisiaj na badmintona, z kimś kogo już prawdopodobnie niechcący skrzywdziłam, po cichu, a jednak świadomie, to znaczy on skrzywdził siebie a zranić można czasami nie robiąc zupełnie nic kiedy w czyjejś głowie już ruszyła samobójcza maszyna przyczynowa skutkowa, której budowa zaczyna się zwykle od jakiegoś niepozornego, przypadkowego elementu, nic nie znaczącej brakującej śrubki, zbyt długiej pustej godziny, ciepłego,nieświadomego uśmiechu... i jeszcze mogę mniej więcej przewidzieć,co będzie jutro, nowa bierność, która nazywa się studiowaniem, potem dużo chwil spokoju, które wypełnię tak,jak będę chciała. I tu już nie trzeba się bać, tam gdzie jestem sama, jest mi łatwiej, nic mi nie zagraża. I jeszcze facebook, na który trzeba będzie jutro wejść, udając że wszystko jest normalnie, na krawędzi rozczarowania i końca świata powiedzieć sobie: nie,nie boję się, chociaż w mojej głowie z powodu tych głupich literek na ekranie, od rzeczy wymyślonych i pozbawionych emocji, krwi, bilirubiny, oddechu,dźwięku głosu, uciekającego spojrzenia -pomiędzy neuronami w moim zdezorientowanym mózgu wydarzy się coś prawdziwego, prawdziwie chemicznego, i to, czego nie ma, po razy kolejny ukształtuje mój dzień, moje uczucia i samopoczucie, chociaż jesteśmy daleko od siebie i chociaż realny świat wymaga ode mnie innego rodzaju (nie)szczęścia, skrojonego na polską miarę i bardzo konkretnego
Subskrybuj:
Posty (Atom)