poniedziałek, 26 stycznia 2015

insomnia

pieszczota spojrzeń
przejmuje
rozbiera mnie
dreszczem
cała jestem w gorączce

Na krańcach mojego ciała,
tam gdzie skóra,
czekaj na mnie.

Przyjdę,ale to tak daleko.
[ann ś.]

niedziela, 25 stycznia 2015

hermina (II)

"-Daj mi dwie albo trzy marki-powiedziała.-Zjadłam tam coś niecoś.
Dałem jej moją portmonetkę,odeszła z nią i wróciła niebawem. -Teraz mogę jeszcze chwilkę posiedzieć z tobą,potem muszę znów odejść,umówiłam się z kimś. Przeraziłem się. - Z kim? - zapytałem pospiesznie. - Z jednym panem, mój mały. Zaprosił mnie do baru "Odeon". - A ja myślałem,że nie zostawisz mnie samego. -No, to trzeba było mnie zaprosić wcześniej. Ktoś cię ubiegł. Ale dzięki temu zaoszczędzisz dużo pieniędzy. Czy znasz ten lokal "Odeon"? Po północy...tylko szampan. Fotele klubowe,orkiestra murzyńska, szyk!
Tego nie przewidziałem.
- Ach- prosiłem- pozwól,że ja cię zaproszę. - Uważałem to za rzecz oczywistą,zaprzyjaźniliśmy się przecież. -Pozwól się zaprosić,dokąd tylko zechcesz, proszę cię. - To ładnie z twojej strony. Ale widzisz,słowo jest słowem, przyjęłam zaproszenie i pójdę tam. Nie trudź się już! Chodź, wypij jeszcze kropelkę,mamy w butelce jeszcze trochę wina. Wypijesz je, a potem grzecznie pójdziesz do domu i będziesz spał. Przyrzeknij mi to.
(...) Podała mi rękę i dopiero teraz zwróciłem na nią uwagę, ręka,która harmonizowała z jej głosem,piękna i krągła,mądra i dobrotliwa. Dziewczyna śmiała się szyderczo, kiedy całowałem jej rękę.
W ostatniej chwili odwróciła się i dodała: - chcę ci jeszcze coś powiedzieć w sprawie Goethego. Widzisz, tak jak ci się to przydarzyło z Goethem, że nie mogłes znieść jego obrazu, tak i mnie przydarza się to czasem ze świętymi. - Ze świętymi? Taka jesteś pobożna? - Nie,niestety, nie jestem pobożna,ale niegdyś byłam i kiedyś znów będę. Dziś nie ma czasu na pobożność. - Czasu? Czy na to trzeba czasu? - O tak. Na pobożność trzeba czasu,trzeba nawet czegoś więcej:niezależności od czasu! Nie możesz być na serio pobożnym a równocześnie żyć w rzeczywistości i do tego traktować ją poważnie:czas,pieniądze,bar "Odeon" i całą resztę."

wtorek, 20 stycznia 2015

sweetie

nie szanujesz mnie, Sweetie, dziś na parę godzin przestałam być egositką, ale pod wieczór puściły mi nerwy i się rozbolałam, z-nie-cierp-liwiłam,я жду с огромным нетерпением встречи с тобой, pisałam w zeszycie do gramatyki i na zaparowanych szybach w tramwajach, ale teraz wypierdalaj Kochanie, muszę jakoś ładnie pachnieć, bo przyciągam do siebie ludzi dla których nie mam miłości, no, ale cóż to ciebie,Najsłodszy obchodzi, że mnie przed nimi nie schowasz,nie mogę cię przecież obwiniać za brak radości do życia ani za to,że mnie pogrzebałeś żywcem,och niechcący,Kochanie! przez nieuwagę

całuję cię tuż pod powieką i nad lewym kącikiem ust
a.

niedziela, 18 stycznia 2015

notatki z wykładów

"Sentymentalny,nastrojowy jednocześnie niesłychanie melodyjny i liryczny jest jednocześnie modelowym przykładem przegranego w życiu poety przeklętego choć sam przecież odnosi spore sukcesy literackie. Lecz jego biografia to ciągła szarpanina (…) między upadkami i próbami podniesienia się w oparciu o wiarę religijną. Poniekąd kontynuuje romantyczny liryzm,ale w tonacji bardzo kameralnej, osobistej, bez retoryki i patosu, z delikatnymi,niejako pastelowymi obrazami raczej sugerującymi odcienie uczuć niż nazywającymi je wyraźnie. Otwiera drogę nowej wrażliwości dekadentów i symbolistów poprzez kult słabości, melancholii, braku nadziei, w sumie nastrojów rozczarowania i pesymizmu bardzo modnych w latach „końca wieku”."

O Paul'u Verlaine [K.Dybeł, J. Prokop, Historia literatury...]

***

"Niezależnie od tego gdzie akurat jesteś- czy w Bukareszcie czy na koncercie Turnaua, nikogo to nie obchodzi. Próżno umieszczasz informację o swojej lokalizacji na Facebooku, skoro nie wzbudza to zainteresowania. Niczego nie zmienia fakt,że ktoś to może i zlajkował. To prawdopodobnie przez przypadek. Ludzie są teraz tacy nerwowi,klikają wszystko bez opamiętania,by jakoś się w życiu zachować"
[R. Bryndal, Zbyt długa samotność, „Chimera”2014, nr12/1]


Mr Click-DoubleClick kołysze mnie do snu


niedziela, 11 stycznia 2015

rozproszeni

Wszystko nam się pomieszało,pora nocy i pora dnia, pora spania i pora działania,praca z odpoczynkiem,dobrobyt z duchową nędzą,nadmiar z nienasyceniem a nuda z głodem, mam wrażenie,że właśnie ta łatwość we wszystkim tak nas otępia,kaleczy i czyni nas tak bardzo bez-wolnymi, słabymi, rozproszonymi. Jesteśmy prze-syceni nadmiarem wrażeń,doznań,możliwości,to trudny i nieurodzajny grunt dla miłości, obfity w przeoczenia i nie-cierpliwość,nie zdążysz poczuć,że zniknęłam kiedy zastąpi mnie ktoś inny,ktoś równie miły, z równie korzystną ofertą,z której żal nie skorzystać. Stało się to nasze życie jałowe i płaskie, bo nie trzeba już czekać, tracimy bez-cenny czas na oglądanie seriali i przeglądanie wpisów powstałych z nudy, albo potrzeby bycia zauważonym. Nasze biedne, wygodne życie, z którego uciekła miłość. Jesteśmy już tak osłabieni,że nie możemy dźwignąć nie tylko porażki,ale nawet ciszy, prostego oczekiwania, a cóż dopiero jednej z najtrudniejszych -próby codziennej monotonii
tęsknię czasami za wsią i czerwoną sukienką, tam wcale nie jest łatwiej ani idea-lniej,ale tęsknię, za pracowitymi dniami powszednimi i świątecznymi od święta, ze sprzątaniem w sobotę i wieczornym łuskaniem orzechów w zimie, za życiem z sensem i obrządkiem, w którym się pracuje,odpoczywa,modli, spotyka i tęskni do spełnienia marzeń przy muzyce z radia
kupiłam sobie ładną bluzkę na specjalne okazje, to dla mojego Miłego, chcę go tą bluzką ukochać
serce mi karłowacieje i boję się o twoje,takie dobre i piękne a takie zagłuszone


sobota, 10 stycznia 2015

środa, 7 stycznia 2015

nad ranem

nie wiem ile nienawiści
pomieści się w słowach
jak bardzo są higroskopijne
moje słowa
bez-silne i wściekłe
z nadmiaru
skraplają się łzami

miłość na-brzmiewa we mnie
słowami
jestem brzemienna
rodzę
skraplam się
rosą złotą i czułą

i trochę mi smutno na tę obojętność zdarzeń

niedziela, 4 stycznia 2015

hermina

"popychany przez tłum znalazłem się przy stoliku obok bufetu,ładna blada dziewczyna siedziała tam na ławce przy ścianie, w lekkiej,głęboko wyciętej sukience ze zwiędłym kwiatem we włosach. Widząc,że się zbliżam,dziewczyna spojrzała na mnie z uwagą i przyjaźnie, po czym uśmiechając się posunęła się trochę na bok,żeby mi zrobić miejsce. -Czy można? Zapytałem i usiadłem obok niej. -Oczywiście,że możesz-powiedziała. A kim ty właściwie jesteś? -Dziękuję-powiedziałem-nie mogę absolutnie iść do domu, nie mogę,chcę tu zostać,przy pani jeśli pani pozwoli. Nie,nie mogę iść do domu. Skinęła głową, jakby mnie rozumiała,a podczas tego ruchu obserwowałem loczek, który z czoła spadał jej koło ucha;spostrzegłem też,że zwiędły kwiat był kamelią. Z tamtej sali grzmiała muzyka,przy bufecie kelnerki spiesznie wykrzykiwały zamówienia.-No, to zostań tutaj-powiedziała tonem,który sprawił mi ulgę. (...) Przetarła mi okulary, teraz dopiero zobaczyłem ją dokładnie, bladą wyrazistą twarz,usta uszminkowane krwistą czerwienią,jasne szare oczy,gładkie chłodne czoło i krótki, mocno skręcony loczek nad uchem. Poczciwie i trochę kpiąco zajęła się moją osobą,zamówiła wino, trąciła się ze mną kieliszkiem,przy czym zerknęła w dół na moje buty. -O mój Boże,gdzieżeś ty był, wyglądasz jakbyś piechotą przyszedł z Paryża. (...) Zamówiła kanapkę i kazała mi jeść,nalała mi wina i kazała mi pić,ale nie za szybko. Potem pochwaliła mnie za posłuszeństwo."
[h.hesse-wilk stepowy]