twoje wiersze ciemnością
sączy się we mnie
twoja ciemność
niechcący
zakleja mnie od środka
czarnym toksycznym śluzem
chodzę z twarzą na w pół rozebraną
piszę gdzie popadnie
w roztrzęsionych tramawajach
a taki czysty świt
i światło aż oczy mruży
i tyle prozy do u-kochania
(beznadziejnej serdecznej i ludzkiej)
tyle prostoty
gdyby się tylko umiało
potrzeba mi sześciu igieł
by zaszyć rozdarty rozum
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz