poniedziałek, 7 października 2013

dom

Ten dom był kołowrotkiem
niedocenienia
wiatrakiem, którego skrzydła pchał wiatr
ciągłych pretensji i niedomówień
wszystko obracało się w szalonym wirze pracy, niedociągnięć,tymczasowości.
Tak było od czasu śmierci Annuszki
z nią odszedł święty spokój
ład i piękno tego miejsca.
Odtąd nie było prawdziwej miłości
coraz mniej gości wpadało
coraz bardziej spracowane były ręce, opuchnięte kolana
lęgła się wszechobecna niedołężność
i nikomu nie było tu dobrze.
I chociaż piękne było tu wszystko
zachody słońca porozrzucane w trawie jabłka dalekie puszczyki ciemne noce
tęsknota odbijała się głucho od ścian
krzyczała
zatwardzali serca i zaciskali rysy twarzy
napięte bolesne cierpliwe
na wszystko
gołe czereśnie z drżącymi listkami

cisnęły się łzy do oczu z nagłej sekundy
po-rozumienia.

"Dom to nie miejsce,lecz stan. 
Jestem bezdomna. Ćwiercią piersi oddycham znów."
K.N.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz